
Jeszcze do niedawna na wielu skrzyżowaniach w Białymstoku można było na światłach skręcać w prawo, jak tylko pojawiła się zielona strzałka. Tak było. Teraz już tak nie jest. Strzałki znikają jedna za drugą i kierowcy zamiast jechać, muszą stać.
Przy opisywanej przez nas kilka dni temu ulicy Wiosennej, która została niedawno przebudowana, pojawiły się problemy, między innymi z lewoskrętami. Urzędnicy nie zorganizowali znacznie bezpieczniejszych przejazdów ze strzałkami w lewo. Tłumaczeniem były tu ścieżki rowerowe, których obecność ma powodować brak strzałek i sprawniejszego przejazdu przez skrzyżowanie.
- Niestety, nie ma takiej szansy, byśmy mogli to zmienić, zrobić oddzielną strzałkę w lewo, dlatego, że w tym miejscu jest ścieżka rowerowa i zgodnie z przepisami nie może tam być strzałki wyświetlanej razem z zielonym światłem dla kierowców. Tak nakazuje ustawa. Kierowcy muszą w tym czasie stać – tłumaczyła ponad dwa tygodnie temu Polskiemu Radiu Białystok Anna Kowalska z biura prasowego Urzędu Miejskiego.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak to wygląda w innych miejscach w Białymstoku i odkryliśmy inne ciekawe zjawisko – znikające strzałki do skrętu… w prawo. Byliśmy między innymi na ulicy Jagienki, która posiadała jeszcze niedawno strzałkę do skrętu w prawo w Sienkiewicza. Ale strzałka zniknęła. Kierowcy stoją, grzeją silniki i czekają na światło zielone, co nieszczególnie poprawia płynność ruchu – w żadnym kierunku.
Być może likwidacja strzałek do prawoskrętów poprawia bezpieczeństwo rowerzystów? Czekamy i liczymy na to, że w tym temacie wypowiedzą się przede wszystkim rowerzyści. Zdanie kierowców jest raczej jednoznaczne. Każdy dodatkowy postój denerwuje, a przy naszym systemie zarządzania ruchem, potrafi niekiedy denerwować do granic wytrzymałości.
Niezależnie od tego, zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Infrastruktury od drugiej połowy 2016 roku, zielona strzałka nie może być stosowana na skrzyżowaniach, gdzie jej obecność wprowadzałaby kolizyjność z prostopadłym ruchem rowerowym. Z tego względu na ulicach Białegostoku znikają strzałki do skrętu w prawo, a w przypadku Wiosennej nawet w lewo. Rozporządzenie z pewnością miało na celu poprawę bezpieczeństwa cyklistów, choć tak naprawdę daje dość duże zastrzyki do budżetu państwa. Wystarczy przeliczyć, ile więcej stoimy na światłach, spalając paliwo, które kosztuje coraz drożej. A to przecież dotyczy nie tylko Białegostoku, ale całej Polski.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
I bardzo dobrze, że znikają bo 95 % idiotów traktuje strzałkę jak zielone światło, a nie jako warunkową mozliwość. I potrafią jeszcze mieć pretensję jak się im zwróci uwagę. Nie potrafią niech stoją.
Dobrze, że znikają strzałki w prawo bo ludzie się na nich nie zatrzymują i prawie najeżdzają na innych uczestników ruchu. Białostoczanie nie zatrzymują się na znaku Stop ani przed warunkowym skrętem w prawo.
Błąd w artykule - stojąc spala się mniej paliwa niż jadąc szybko. Proszę sprawdzić fakty. Na niskich obrotach i postoju samochód spala mieszankę ubogą w paliwo, zawierającą dużo tlenu. Im większe obroty tym więcej paliwa jest dolewane aby chłodzić komorę spalania. Dlatego ostra jazda miejska oznacza duże spalanie.
bardzo dobrze, kierowcy nie wiedzą do czego służy ta strzałka i jak w amoku jadą nie patrząc na pieszych na pasach i rowerzystów przejeżdżających ścieżką rowerową