Przerwane życie. To nie przygotowująca nas przez lata starość albo odbierająca każdego dnia radość z życia nieuleczalna choroba. Najboleśniejsza utrata najbliższych, w drastyczny sposób, bez chwil na pożegnanie, przygotowanie do rozłąki i tak wiele niedokończonych spraw. To była chwila. Do dzisiaj nie udało się ustalić przyczyny wypadku, w którym wówczas 1,5-roczny chłopiec stracił rodziców. Dawid cudem uniknął śmierci.
To było rok temu. Szczęśliwi, radośnie tuż przed świętami jechali w odwiedziny do dziadków. Na miejsce nie dotarli. Wypadek samochodowy, wskutek którego śmierć na miejscu ponieśli obydwoje rodziców. Dawid cudem ocalał. Miesiąc trwała jego walka o życie na OIOMie, drugie tyle na Oddziale Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Ból po stracie najbliższych przez wiele miesięcy mieszał się z bolesnym widokiem cierpiącego niczego nieświadomego maleństwa. Jego ciało było pokryte wielkim siniakiem. Obrzęknięta buzia, złamana szczęka, zagipsowana lewa rączka i nóżka, obrzęk wielu narządów wewnętrznych, w tym również serca.
W wyniku wypadku Dawid doznał urazu czaszkowo-mózgowego z krwotokiem podpajęczynówkowym, wielomiejscowych złamań kości twarzoczaszki, złamań kończyn lewych oraz, jak się później okazało, uszkodzenia prawego splotu ramiennego. Badanie EMG wykazało uszkodzenia korzeni nerwowych C5, C6, C7, łączących rękę z rdzeniem kręgowym. Ruszał jedynie 3 paluszkami. Chłopiec choć w tragicznym wypadku stracił rodziców, nie pozostał sam. Bez chwili zastanowienia opiekę nad chłopcem przejęła jego ciocia, siostra taty. Na wizycie u neurologa zalecono rehabilitację.
- Rozpoczęliśmy ją od razu i kontynuujemy do dnia dzisiejszego, czyli już przez ponad 12 miesięcy. W większości były to zabiegi niestety w pełni płatne, ale dzięki nim widać już znaczne postępy. Pojawiły się ruchy w barku, polepszyły się funkcje ręki, jednak nadal jest problem ze sprawnością dłoni oraz podnoszeniem rączki powyżej główki, nie może jej również w pełni wyprostować – mówi nowa „mama”.
Korzenie nerwowe nie zostały całkowicie wyrwane, co oznacza, że istnieje szansa na odzyskanie sprawności w rączce Dawidka. Taką szansę podczas ostatniej konsultacji podarował chłopcu doktor Jorg Bahm z kliniki Aachen, specjalizującej się w leczeniu dzieci z uszkodzonym splotem barkowym. Konieczna jest operacja przeszczepu nerwów oraz mięśni. Termin został wyznaczony na 1 czerwca. Dzięki zaangażowaniu wielu ludzi udało się zebrać część środków. Niestety, czasu jest coraz mniej. Aby operacja mogła się odbyć w wyznaczonym terminie, brakuje jeszcze ogromnej kwoty. - Zrobimy wszystko, byleby Dawidek mógł cieszyć się normalnym życiem, nie czuć się gorszy od innych i wytykany palcami, bo niestety choć teraz tego nie odczuwa, to już niedługo się to na pewno zmieni. Wypełnić pustkę po stracie to zadanie, z którym od chwili wypadku wspólnie walczymy – wyznaje ciocia.
Jak odnaleźć sens w śmierci takiej jak ta, w przerwanym życiu? Najwspanialsza ciocia i ukochane przybrane siostry nigdy nie zastąpią chłopcu rodziców. Jednak przepełnione miłością serca pozwolą uczynić wszystko, by zapewnić mu jak najlepszą przyszłość i szczęśliwe życie. Zaplanowana operacja naderwanych nerwów to najważniejszy przystanek na drodze ku pełnej sprawności. Nie zwróci ona rodziców. Nie wypełni pustki, ale podaruje mu szansę na normalne, zwyczajne życie, w jakie bez wątpienia i rodzice włożyliby swoje serca. Wspólnie możemy podarować mu szansę. Zwracamy się do ludzi dobrego serca o wsparcie i pomocną dłoń dla Dawidka. Wpłat można dokonywać – do czego gorąco zachęcamy – na portalu crowdfundingowym https://www.siepomaga.pl/raczka-dawidka. Jeśli ktoś nie ma jak dokonać wpłaty w danym momencie, prosimy o udostępnienie informacji, by dotarła ona do jak największej liczby odbiorców.
Komentarze opinie