Reklama

Słowo po niedzieli: Honorowy obywatel już nie taki honorowy

No i stało się. Lech Wałęsa nie jest już kryształową postacią i niezłomnym wojownikiem o wolną Polskę. Potwierdziły się słowa wielu działaczy dawnej Solidarności o współpracy byłego prezydenta ze służbami PRL. Czy to coś zmienia? Moim zdaniem bardzo wiele. A jeszcze o wiele bardziej by zmieniło, gdybyśmy wcześniej mieli taką wiedzę.

Jeśli ktoś w tym miejscu liczy, że będę się pastwiła nad Lechem Wałęsą, może spokojnie już zamknąć stronę internetową. Nie mam zamiaru się pastwić i nie mam zamiaru piętnować tego, że poszedł na współpracę. Wówczas robiło tak wielu ludzi. Jedni się godzili świadomie, inni się godzili, bo im pasowało, jeszcze inni byli tak zastraszani, że łamali się pod wpływem różnych szantaży i gróźb. Czy to usprawiedliwia Lecha Wałęsę? Po części tak, ale nie do końca.

O ile można szukać usprawiedliwienia, dla jakiego Lech Wałęsa poszedł na współpracę ze swoimi oprawcami, to już zupełnie nie ma można i nie da się usprawiedliwić faktu, że nie chciał nigdy się do tego przyznać. Dokumenty o współpracy znikały jeden za drugim, ludziom wciskano nieprawdę i za to niestety należy się porządny klaps. I nie tylko za to. Przez wiele lat ludzie, którzy znali prawdę i wiedzieli jak było naprawdę, byli zepchnięci na boczny tor. Mało tego, robiono z nich wariatów, nie dopuszczano do głosu. To nie w porządku. Bo w ten sposób nikt nie chce być traktowany. Nie chciał nikt ich słuchać, bo to przecież potwarz wobec prezydenta i bohatera narodowego. Bohater jednak nie był taki kryształowy i z każdym dniem swojej działalności sam, swoim zachowaniem, potwierdzał skazy i rysy, aż do teraz, kiedy wiadomo już, że było inaczej niż nam wmawiano latami.

Czy w związku z tym należy przekreślić wszystko co zrobił Lech Wałęsa? Oczywiście, że nie. Ale trzeba siąść i dokładnie przeanalizować wszystko, co się wydarzyło. Jestem za tym, żeby odbyła się publiczna debata w Białymstoku odnośnie tego, czy powinien być nadal honorowym obywatelem naszego miasta. Nie mówię, że nie powinien, ale debata taka się zwyczajnie ludziom należy. I tym z Solidarności i tym, którzy urodzili się znacznie później. Każdy powinien mieć prawo do oceny zdarzeń w oparciu o prawdziwe fakty. Miasto jest nasze wspólne, młodych i starych, byłych solidarnościowców i tych, którzy stali po drugiej stronie barykady. Ale dyskutujmy rzeczowo i bez obrażania jeden drugiego. Popatrzmy realnie na wszystko co się stało do tej pory, wiedząc już jak było naprawdę.

Kolejna sprawa, z której się cieszę, to to że w końcu ci ludzie, którzy latami walczyli o prawdę, usłyszeli ją. Oni nie walczyli o pozbawienie zasług dla kraju Lecha Wałęsy, ale o prawdę. Chcieli tak samo być zauważeni i mieli swoje do powiedzenia. Do tej pory byli niemal bez szans. Ten głos tonął w otchłani kłamstw, które raniły za każdym razem, gdy prawdę chowano głęboko w tajnych archiwach. Z tych powodów uważam, że należy się debata publiczna i ocena w naszych sercach wszystkiego, co się wydarzyło. Nie mi oceniać postępowanie Wałęsy, bo nie wiem co nim kierowało, kiedy zgodził się na współpracę ze służbami PRL. To jego sprawa. Tylko nie godzę się na to, żeby jedna z najważniejszych osób w obecnej Polsce, która na dodatek miała ogromny wpływ na to, jak dziś mamy urządzony kraj, mataczyła faktami. Dla mnie jest to niedopuszczalne. I na to usprawiedliwienia u mnie ani Lech Wałęsa, ani jego obrońcy, nie znajdą.

W końcu trzeba sobie powiedzieć jeszcze jedno. Przez to, że Wałęsa dogadał się z komunistami mamy dziś Polskę, która wpuściła do elity władz byłych komunistów. Wielu funkcjonariuszy dawnej bezpieki zajęło ciepłe osadki, utworzyło spółki z udziałem majątku skarbu państwa, pełniło ważne funkcje publiczne, wydawali też wyroki w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej i wpływali na nasze stosunki międzynarodowe. Do tego – a o czym też trzeba sobie jasno powiedzieć – ci ludzie mieli wpływ na najważniejszy dokument jakim jest Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej. Gdyby odcięto grubą kreską wszystko i wszystkich, którzy mieli wpływ na cokolwiek w PRL-u, dziś najprawdopodobniej mielibyśmy zupełnie inne elity polityczne, które nasz kraj mogłyby poprowadzić w zupełnie innym kierunku rozwoju gospodarczego, społecznego, militarnego, współpracy międzynarodowej i w każdym innym.

Wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej, niż się potoczyło. I tylko niech nikt nie próbuje mi wmawiać, że przekreślam wszystko co było, bo było złe. Nie, tak nie uważam. Ale nie wiem, jak zagłosowaliby Polacy w wyborach prezydenckich, gdyby wiedzieli, że Lech Wałęsa współpracował ze służbami PRL. Czy wówczas Lech Wałęsa zostałby prezydentem Polski? Czy miałby wpływ na kształt rządu i dobierałby sobie współpracowników, którzy później odgrywali znaczące role w polskiej polityce i w innych miejscach? Moim zdaniem nasze losy potoczyłyby się zupełnie inaczej. Nie wiem czy lepiej, czy gorzej, ale inaczej.

Uważam również, że ocenę faktów historycznych i politycznych, merytorycznie powinniśmy zostawić historykom, ewentualnie prokuratorom. Nasza dyskusja powinna natomiast sprowadzić się do posłuchania innych ludzi, którzy do tej pory z różnych powodów nie mieli gdzie i jak zabierać głosu. Oni, którzy znali prawdę od początku, powinni nam powiedzieć, czy jest ktoś, kto bardziej swoim zachowaniem i działalnością przysłużył się Polakom i być może bardziej też zasługuje na miano choćby honorowego obywatela Białegostoku. W każdym razie dyskusję powinniśmy prowadzić z kulturą i poszanowaniem drugiego człowieka. Choć to pewnie będzie najtrudniejszym zadaniem dla wielu dyskutantów.

Nie znoszę kłamstwa, brzydzę się nim. A sprawa Lecha Wałęsy powinna dać do myślenia wszystkim innym politykom. Wcześniej czy później prawda o was wyjdzie i ujrzy światło dzienne. Dziś są możliwości jej dojścia i nawet utajnienie, albo kamuflaż najlepszy ze wszystkich, nie gwarantuje ukrywania kłamstw czy dokumentów. Fajnie jest być na szczytach i fajnie jest być podziwianym. Gorzej, jeśli na tych szczytach ktoś znalazł się dlatego, że posługiwał się kłamstwami oraz manipulacją. Wówczas upadek jest bardzo bolesny, znacznie bardziej boli niż wtedy, gdy inni, znający prawdę płaczą w skrytości serca.

Jeśli ktoś chce być honorowy, niech będzie od początku do końca. Jeśli nie potrafi zachować się honorowo, niech później nie płacze, że ktoś ten honor podeptał. Najwyraźniej nie był aż tak ważny kiedyś, skoro później można sobie było pozwolić na jego szarganie.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2017-02-07 09:52:52

    Profesor Paweł Wieczorkiewicz "Historyk, który mówi krytycznie o tak zwanej spiskowej teorii dziejów, jest historykiem niepoważnym, hołdującym historii dla idiotów lub prostaczków, którzy wierzą w to, co widzą w telewizji i czytają w gazetach. Jest bowiem historia prawdziwa i historia medialna, fasadowa. Ta prawdziwa w dużej mierze toczy się za kulisami. A za nimi działają przede wszystkim tajne służby." "Wiele źródeł wskazuje, że była to gigantyczna, przemyślana i kontrolowana operacja. W szczegółach oczywiście mogła się wymknąć spod kontroli, bo każda taka akcja ma swoją dynamikę. Ale ostatecznie wszystko się udało. Celem służb było bowiem zachowanie kontroli nad finansami podczas transformacji ustrojowej. Następnie zaś dzięki tym pieniądzom oraz powiązaniom i doświadczeniu przejęcie kontroli nad państwami byłego imperium i nowo powstałą Rosją."

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do