Reklama

Słowo po niedzieli: Tonący Ryśka się chwyta

Dwie ostatnie decyzje personalne Tadeusza Truskolaskiego obnażyły jego kompletny brak ludzi do współpracy. Przez ostatnie 11 lat zbudował sobie zero zaplecza politycznego i dziś przytula się już wyłącznie tam, gdzie jeszcze może. A już bratanie się z Nowoczesnym Ryszardem osobiście poczytuję za akt totalnej desperacji i całkowity zanik kontaktu z bazą.

Jeśli Tadeusz Truskolaski myśli, że będzie współpracą z Nowoczesną szantażował Platformę Obywatelską w walce o jedynkę do Parlamentu Europejskiego, to może się na tym grubo przejechać. Wszystkie dziś znaki na niebie i ziemi wskazują, że na Nowoczesnym Ryśku krzyżyk postawili już wszyscy, na czele z mediami mainstreemowymi. Jeszcze rok temu był on pompowany – głównie sondażami – jako przyszły kontrkandydat Andrzeja Dudy, z którym miałby nawet szanse wygrać. Dziś Nowoczesna kręci się na granicy progu wyborczego, a jeśli jeszcze Rysiek będzie się publicznie gdzieś częściej wypowiadał, to za rok o tej porze może osiągnąć wyniki poparcia na poziomie dzisiejszego poparcia dla Ruchu Palikota.

Oczywiście polityka to żywa materia, która może zmienić się z dnia na dzień. Jednak ilość popełnionych tylko dotąd gaf odbija się na sondażowych słupkach. Do tego dochodzą kolejne rewelacje jak odejście kilku posłów z Nowoczesnej do Platformy Obywatelskiej oraz brak dotacji z powodu nieprawidłowości rozliczeń finansowych partii, która miała ambicję być partą ekspercką w dziedzinie ekonomii. Wyszło na to, że niestety z ekonomią jest krucho i liczby się nie zgodziły. Przez co Nowoczesna teraz prosi Polaków o wpłaty na własną działalność. Przynajmniej nie mówi o dyskryminacji politycznej i poniżaniu przez PiS, więc chociaż tyle dobrego.

Tadeusz Truskolaski powołując Przemysława Tuchlińskiego na swojego zastępcę, na dodatek z Nowoczesnej, obnażył przede wszystkim brak ludzi do współpracy. Jeśli musi posiłkować się osobami z najbliższego otoczenia, które do tej pory i tak były lojalne niezależnie od wszystkiego, to może oznaczać, że już nie ma do jakich środowisk się zwracać o współpracę. Osobiście obstawiałam powołanie zastępcy ze środowisk mniejszości narodowych. Bo to oby oznaczało, że prezydent chce zawalczyć o środowisko, które już raz olał, ale które mimo wszystko do tej pory gdzieś koło niego się plątało i było w pewien sposób do ponownego pozyskania. Ale teraz będzie ciężko. Gdybym to ja była w Forum Mniejszości Podlasia, to pokazałabym prezydentowi środkowy palec, gdyby jeszcze w tym roku chciał dokonać kolejnej zmiany w gronie swoich zastępców. Takie postępowanie w życiu nazywa się przeczołganiem i poniżaniem. Ale czas pokaże, co tu jeszcze się wydarzy. Prezydent jest wyraźnie zestresowany i przestraszony wizją pozostania na politycznym lodzie, więc kombinuje jak koń pod górę.

Nie sądzę, aby Platforma Obywatelska patrzyła biernie na ostatnią nominację. Pewnie na razie z braku innej możliwości, pozostanie w koalicji z Tadeuszem Truskolaskim. Tylko to da dziś członkom tej partii możliwość zachowania swoich stanowisk w urzędach i spółkach. Ale członkowie PO już kilka razy dali się wywieźć w pole i kolejny raz na pewno nie będą patrzeć na takie zachowanie z założonymi rękoma. Dość już było, kiedy Tadeusz Truskolaski zdecydował się pójść do wyborów z własnym komitetem wyborczym. Ciężko było przełknąć taki cios. Ale cóż… Nie było innego wyjścia. Platforma nie zdążyła wychować żadnego lidera, który zmierzyłby się z Truskolaskim w wyścigu o fotel. Zresztą sprytnie też w kampanii postąpił prezydent. Bo wszelkie niepopularne decyzje były „zasługą” PO, zaś on pojawiał się tylko w takich miejscach i przy takich projektach, kiedy można było wystawić zęby do kamer.

Nawet jeśli Robert Tyszkiewicz zgodził się na nominację zastępcy z Nowoczesnej, to wiem, że tego zdania nie podzielają szeregowi członkowie Platformy Obywatelskiej. A jeśli pójdzie mocno na udry, to Tadeusz Truskolaski zostanie po zakończeniu kadencji z Nowoczesną, swoim synem i Ryszardem Petru. Dostanie zapewne upragnioną jedynkę do Parlamentu Europejskiego z Nowoczesnej. Z tym, że sondaże mogą nie pozwolić na spełnienie marzeń o wysokiej pensji eurodeputowanego, a zwłaszcza o immunitecie, który chroniłby prezydenta w czasie, kiedy do dokumentów urzędowych dobierze się już inna opcja polityczna.

Zresztą dość popatrzeć, że prezydent nawet nie miał specjalnie ludzi, żeby faktycznie jakoś postawić Platformę pod ścianą. Powołanie na swojego zastępcę bliskiego współpracownika, który do tej pory był znany wyłącznie z tego, że nosił teczkę i kwiaty za prezydentem, to raczej akt desperacji, a nie zagrywki politycznej. Król obnażył swoją nagość i brak ludzi, którymi można by było się otoczyć dodatkowo, by poszerzyć spektrum wyborcze. To tak, jakby nagle do zarządu dużej firmy powołać kierownika szatni. No bo przecież ma już jakieś doświadczenie na stanowisku kierowniczym, bo takie rzeczy można wpisać do CV. A w tym przypadku prezydent sobie powołał na zastępcę dyrektora, nawet odznaczonego odznaczeniem państwowym za wykonywanie obowiązków służbowych. Wszystko do siebie pasuje.

Tylko słabo, bardzo słabo wygląda sytuacja wówczas, kiedy ów współpracownik na krótko przed powołaniem zapisuje się do partii Nowoczesna, żeby tylko wskoczyć na stołek zastępcy prezydenta. I nie mam pojęcia, jak do tego podchodzą inni członkowie Nowoczesnej, ale zakładam, że część myśląca mogła się poczuć jak ta część pierwotnych działaczy partii, którzy raptem dowiedzieli się, że partia ma już lidera listy do Sejmu, o którym dowiedzieli się z mediów. I z partią się pożegnali.

Może i jest to jakaś koncepcja, ale na dłuższą metę totalnie nieprzydatna i nieprzynosząca pożądanych efektów. Aby odnieść sukces w polityce potrzebne są cztery rzeczy: pieniądze, pieniądze, jeszcze raz pieniądze i ręce do czarnej roboty. Może komuś pasuje być wyłącznie elementem rozgrywek kilku panów w garniturach. Ale zakładam, że długo tak partia nie pociągnie, jeśli dalej działacze będą mieli mniej do powiedzenia we własnej partii niż prezydent Białegostoku, który w partii nie jest, ale już zdołał wsadzić do niej syna, a później swojego obecnego zastępcę.

Platforma Obywatelska po ostatnich porażkach wyborczych zbiera się do kupy w kraju. Głównie dlatego, że ludzie przejrzeli na oczy i zobaczyli w końcu, że Nowoczesna to nie żadna parta ekspertów. Bardziej przypomina zbieraninę kiepskich komików, ale za to przynajmniej dającą świetny materiał do internetowych memów. Zaś sam Rysiek to nawet odzywać się nie musi, bo po ponad roku obecności w Sejmie, już sama twarz jest inspiracją do niewybrednych żartów. I jeśli prezydent Białegostoku chce się opierać w swojej polityce na takiej formacji i liderach, mi zostaje już tylko jedno. Życzyć mu powodzenia.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2017-05-02 00:40:36

    Mam wrażenie, że jedziesz po PO z własnego punktu widzenia, zamiast być neutro. Pierdolenie o Truskolaskim, już nudzi, każdy wie, że są spierdolinami. Syn gorszy od ojca. Ale nota bene. Skoncz już tak napieprzać, a zacznij pokazywać, że coś działacie.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do