
Mój ostatni felieton o bezpiecznym Białymstoku i moim sprzeciwie wobec przybyciu tu uchodźców spotkał się z różnym odbiorem. Część osób, która zgadzała się z moim zdaniem poparła autora dając "like" lub wyrażając to w komentarzach. Inni pisali krytycznie i wyrażali gorący sprzeciw. To co mnie zastanowiło to fakt, że zwolennicy i przeciwnicy komentujący tekst na redakcyjnym profilu Fb starli się tak gwałtownie. Śledząc dyskusję szybko uznałem, że Białymstoku - tak jak i w Polsce - powstały dwa plemiona, które są ze sobą w stanie nieustannej wojny. Wojny o tolerancję, która - tak jak wojna o pokój - samym faktem swojego istnienia pozbawia nas szans na nią.
O tym, że publiczna dyskusja toczy się w taki sposób wiem od dawna. Strony dyskutują, aby wzajemnie się przekonać i wygrać zamiast próbować się zrozumieć i pozostać przy swoim zdaniu. Nie umiemy bez negatywnych emocji rozmawiać ze sobą o tym co nas dzieli. Błyskawicznie od negatywnej oceny poglądu rozmówcy przechodzimy do negatywnej oceny przeciwnika. Błyskawicznie się radykalizujemy przypisując mu wszystkie wady i przywary i wrzucamy do szuflady: wróg, głupek, szmata i co tam jeszcze wpadnie do głowy. Niestety - pod tym względem Białystok nie odstaje od tej sztampy. Piszę niestety, bo wydawało mi się dotąd, że nasze miasto ma wszelkie podstawy, aby różnić się pięknie i mocno od ogólnopolskiego wzorca.
Mam pełną świadomość, że tym co piszę ponownie podpadnę zwolennikom politycznej poprawności i związanej z nią pedagogiki wstydu, która jest serwowana białostoczanom. Mimo to napiszę: Białystok jest miejscem, gdzie tolerancja ma szczególnie dobry klimat. Pisząc tolerancja mam na myśli codzienną zdolność do akceptowania poglądów, wiary i stylu życia odmiennego od tego, który jest naszym udziałem. Nie zgadzam się z poglądami prezentowanymi przez Marcina Kąckiego w książce "Czarna siła, biała pamieć" ani norm lansowanych przez poprawnych politycznie lewicowców, z których wynika żeśmy rasiści, ksenofobi, antysemici a kto inny niż my ten wróg. Czy w Białymstoku są rasiści? Pewnie, że są! Tak jak wszędzie. Mamy tu ludzi i dobrych i złych. Pytanie dotyczy proporcji: która postawa jest bardziej powszechna?
Białostocczyna to miejsce, gdzie od pokoleń przenikają się kultury, języki, religie i wierzenia. Od lat mieszkają tu obok siebie Polacy, Białorusini, Litwini, Ukraińcy, Tatarzy. W miastach, miasteczkach i wioskach sąsiadują kościoły i cerkwie, a czasami także i meczety. Nie będę kreślił sielskich obrazów miejsca, gdzie płynie miód i mleko, a sąsiedzi kochają się bez pamięci bo to obraz fałszywy. Są waśnie, swary i kłótnie ale rzadko mają zwiazek z mapą religii, kultur i narodowości. Na Białostocczyźnie - odkąd sięgam pamięcią - nie mieliśmy pogromów (jak w Kielcach), mordów na tle narodowościowym (jak na Wołyniu czy w Bieszczadach) czy też waśni religijnych. Jeśli ktoś teraz napisze komentarz z historycznym odniesieniem to poproszę od razu o proporcje w stosunku do czasu, w którym to zdarzenie miało miejsce. Jeśli w oceanie panującego antysemityzmu na Podlasiu ktoś rozbił żydowski stragan lub bił Żydów to radzę brać pod uwagę kontekst. Ja nie dowodzę, że to miejsce gdzie mieszkają święci ludzie, tylko że jesteśmy naturalnie tolerancyjni.
W Białymstoku nikogo nie dziwią mieszane rodziny polsko-białoruskie, polsko-rosyjskie, katolicko-prawosławne. W większości rodzin święta Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy obchodzimy w dwóch terminach (według kalendarza gregoriańskiego i juliańskiego). I nikogo to specjalnie nie dziwi. Pamiętam czasy szkolne, kiedy dowiedziałem się o Ramadanie. Jeden z kolegów był muzułmaninem i nauczyciele opowiadzieli nam o tym prosząc aby uszanować wiarę kolegi. W efekcie prawie cała klasa jadała drugie śniadanie gdzieś w szatni, aby poszczący za dnia kumpel nie miał kłopotu z zachowaniem postu. Niby drobiazg, ale wydawało się nam to naturalne. Z czasem dziecięca wrażliwość zanikała, ale lekcja tolerancji zostawała. W rodzinnych domach (w moim z pewnością) było naturalne, że prawosławna część bardzo licznej rodziny obchodzi Boże Narodzenie później. I nie wypada chwalić się od razu tym co właśnie dostaliśmy pod choinkę bo będzie przykro. Moja najlepsza kumpela zza ściany była aktywną członkinią prawosławnego bractwa i pamiętam jak w ogólniaku opowiadała mi o pielgrzymce na Grabarkę. W efekcie jedna z pierwszych samodzielnych wycieczek moim pierwszym autem to była wspólna wyprawa właśnie na Świętą Górę. I zapewniam - ani ja, ani dla moja rodzina ani sąsiedzi to nie był jakiś nadzwyczajny przypadek. Nieżyjąca od dawna babcia opowiadała jak o czymś normalnym, że przed pierwszą wojną bawiła się z małymi Żydówkami na podwórkach lub chodziła zapalać im w piecu, kiedy świętowali szabas. Nikt się temu nie dziwił.
Po co o tym piszę? Żeby pokazać, że naturalnym stanem białostockiej społeczności jest tolerancja na innych. A Białystok to miejsce, w którym mieszkańcy żyją zgodnie obok siebie mimo dość istotnych różnic w sposobie świętowania, języku czy obyczajach. Jeśli zdarzają się tu przestępstwa to trzeba sporo złej woli aby u ich źródła znaleźć właśnie ten powód. Jesteśmy tolerancyjni tą najlepszą z tolerancji: codziennym, normalnym życiem obok siebie. Dlatego wkurza mnie nieustanna maniera poprawnych z lewicy (nic nie poradzę, że tylko z tej strony płyną te pouczenia) piętnowania róznych głupich czynów w Białymstoku jako przejawów rasizmu czy ksenofobii. Bo to mniej więcej jest tak jakby wielbłąd mówił rybie, że źle pływa. Dla takich osób mam jedną radę: pomieszkaj w Białymstoku kilkanaście lat, przeżyj z nami trochę i potem porozmawiamy. Bo na razie rozmowa jest jak ze ślepym o kolorach.
Wracając jednak do źródeł tego felietonu: martwi mnie nie to, że sporo osób się ze mną nie zgadza. To naturalne, że nie wszyscy widzą w uchodźcach zagrożenie tak jak ja. A widzę je nie dlatego, że oni tu przybywają i są inni od białostoczan. Zagrożenie dostrzegam w tym, że uchodźcy z muzułmańskiego świata przybywając do Europy chcą ją zmieniać na wzór miejsca, z którego przybyli. Mój lęk wywołuje ich oczekiwanie, że to my zmienimy nasz styl życia i nasz świat i zasymilujemy się z nimi. Przeraża mnie reakcja części Europejczyków, którzy w odpowiedzi chowają krzyże, zmieniają nazwy świąt i stroje i swoje tradycje bo tak chcą uchodźcy. Mój gniew i strach budzą metody jakie stosują przy tym islamiści czyli ślepą przemoc przez zamachy. Odrzucam porównanie do walki Polaków o niepodległość czy nawet do metod IRA czy ETA. W wymienionych przykładach celem zamachu był najeźdźca, który zajął dom, zniewolił mieszkańców i zagrażał tożsamości w miejscu, w którym żyliśmy i żyjemy od pokoleń. Tymczasem muzułmańscy terroryści przychodzą z bombami do naszych domów, ulic, placów i sieją śmierć, bo nie jesteśmy tacy jak oni. Tu i teraz. Im nie chodzi o to, że w Syrii, Iraku czy Afryce zajmujemy ich domy i zabraniamy żyć po swojemu. Nie niosą nam terroru, byśmy sobie stamtąd poszli i zostawili ich w spokoju. To kompletnie inna wojna i całkiem inne filozofia. Tu wyborem jest: przybyliśmy tutaj więc bądź jak my lub giń! I przeciw temu jestem. Dlatego nie chcę uchodźców w Białymstoku. Zapewniam - to nie jest przesada. Byłem w Belgii, Szwecji, Francji i Anglii, rozmawiałem z rodakami, którzy tam mieszkają. Widziałem to na własne oczy.
Najbardziej martwi mnie rosnąca nienawiść wśród nas samych: białostoczan do białostoczan. Nie dlatego, że wcześniej kochaliśmy się bez opamiętania, ale dlatego że nie pytaliśmy się jacy jesteśmy zanim rzucaliśmy wyzwiskiem. Lubiliśmy się lub nie niezależnie od tego jakie były nasze poglądy. A teraz to czy traktujemy oponenta jako "szmatę", "skur...", "idiotę" czy "frustrata", że zacytuję wyzwiska z komentarzy pod ostatnią Taką gminą wyznacza to jak myślimy i jakim wartościom jesteśmy wierni. Tymczasem tolerancja oznacza, że mam prawo myśleć po swojemu, tak jak Ty Czytelniku nie zgadzać się ze mną. Spróbuj zrozumieć czemu tak myślę, a nie zwalczaj przemocą tego jak myślę. Bo walcząc o tolerancję dla uchodźców niszczysz ją we mnie i w sobie. U samych źródeł: w codzienności.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie