
Już dawno nic mnie tak nie ubawiło jak białostockie perypetie Bartłomieja Misiewicza. Niezorientowanym - o ile są tacy - wyjaśniam: młody ulubieniec ministra obrony Antoniego Macierewicza postanowił zażyć życia nocnego w stolicy Podlasia. Dlaczego bytujący na co dzień w Warszawie Misiewicz chciał badać życie nocne w Białymstoku pozostaje dla mnie zagadką. Wszyscy wiedzą, że nocne balety w Białymstoku i Warszawie tak się do siebie mają jak krzesło do krzesła elektrycznego., ale... chciał to zobaczył. No i trafił do studenckiego klubu WOW.
Ta wizyta w klubie wywołała liczne publikacje prasowe. Wszystkie miały wspólny mianownik oburzenia: "Misiek" Macierewicza nadużył władzy, bo pojechał na zabawę służbową limuzyną i z żandarmem w cywilu jako ochroniarzem. Dalsze szczegóły na temat jego nocnego życia to już same rozbieżności. Rózne media powołując się na różnych świadków twierdziły, że podrywał dziewczyny, stawiał wódkę i generalnie - jak mawia młodzież - kozaczył. Dodatkowo zachowywał się wieśniacko, bo obiecywał robotę w ministerstwie tym, co go rozpoznali. Słowem lansował się jak niedorobiony celebryta albo prezydent Truskolaski.
Inni świadkowie z kolei twierdzą, że wybrał się do klubu ze znajomym - miejscowym asystentem ministra Krzysztofa Jurgiela - spokojnie pił wódkę i gadał o życiu. Ostatnio w Misiewicz-story włączył się jeszcze biznesmen i polityk ale nade wszystko skandalista Zbigniew Stonoga. To właśnie jemu jeden z bywalców klubu, który robił sobie zdjęcia z Misiewiczem, wzruszająco opowiadał jak był przez rzecznika MON podrywany i molestowany seksualnie. Nieznany szerzej kandydat na piosenkarza disco-polo Patryk jakiśtam opowiadał Stonodze z obrzydzeniem jak go Misiewicz obmacywał. Patryk był tym tak obrzydzony, że... poszedł z Misiewiczem na wódkę, którą zresztą sam kupił. A Misiewicz miał go wtedy namawiać na bara-bara twierdząc, że jest seksualnym naganiaczem... Jarosława Kaczyńskiego! Spadłem z krzesła słuchając tych bredni. Wśród opowieści o Misiewiczu brak jeszcze tylko informacji o kanibalizmie, nekrofilii i załatwianiu sekspartnerów dla prymasa i patriarchy. Wszystkie inne absurdy poniżej podanych powyżej zostały już napisane lub powiedziane wprost bądź między wierszami. A zapomniałbym - Misiewicz póki co jeszcze nie latał do dyskoteki na miotle razem z diabłem i czarownicami na pokładzie publicznie przy tym uprawiając seks. Zbyt aburdalne? No - nie bardziej niż inne doniesienia medialne na ten temat.
Dlaczego ta dość trywialna i generalnie niesmaczna historyjka rodem z magla budzi moje rozbawienie? Bo większość ludzi, którym z PiS-em jest nie po drodze, nagle zaczęło się na wyprzódki oburzać krzycząc o tym, że PiS tak strasznie nadużywa władzy. Z dętej historii, w której nic nie jest pewne, a twardych faktów jest równie dużo co empatii w Jarosławie Dworzańskim, najpierw stworzono wielką prawdę objawioną i potem z rozpędu wyciągnięto absurdalne wnioski. Nawet zakładając przez chwilę, że asystent Macierewicza rzeczywiście wybrał się na dyskotekę i pił tam wódkę, a potem podrywał dziewczyny popisując się posadą (brak na to wszystko dowodów!) to przejście z tego do wniosków o nadużywaniu władzy jest dowodem na istnienie alternetywnej formy intelektualizmu. W wersji opozycyjnej. Czyli - pobawię w neologizm - optektualizmu. Kierując się tą formą opteligencji równie dobrze mogę dojść do wniosku że Ryszard Petru jest notorycznym kłamcą, bo zapowiedział permanentny protest w sejmie w obronie demokracji, a zamiast tego z koleżanką klubową romansował na Maderze. W związku z tym nie należy wierzyć w ani jedno jego słowo.. No i nie umie w ogóle liczyć - w tym do sześciu - bo kiedyś naliczył aż sześciu czczonych króli w dniu 6 stycznia. Dlatego tak bawi mnie, gdy antypisowcom az tak odebrało rozum, że z ćwierćprawdy o zabawie młodego człowieka uczynili dramatyczną prawdę o nadużyciach władzy.
Najbardziej zaś śmieszy mnie Krzysztof Truskolaski. Za przeproszeniem poseł za przeproszeniem Nowoczesnej. Facet, który twierdził, że kampanię wyborczą sfinansował z tego co zarobił jako student oraz z oszczędności! W roli moralizowatora obsadził się syn autokratycznego prezydenta miasta trzęsącego miastem od kilkunastu lat ogłoszający, że będzie walczył z betonem. To jednak zabawne, że gość który - tak jak tatuś - bardzo chętnie podróżuje za publiczne pieniądze (wedle danych Kancelarii Sejmu jest w scisłej czołówce posłów, którzy najwięcej i najczęściej korzystają z lotów samolotem opłacanym z kasy Sejmu) składa doniesienia do prokuratury i kreuje się na obrońcę moralności i wroga nepotyzmu oraz nadużywania władzy. Zaiste jestem ciekaw czy gdyby ktoś złożył zawiadomienie, że w biurze poselskim Truskolaskiego (przypomnę, że utrzymywanym za publiczną kasę) odbywały się nie tylko służbowe spotkania ale bywały tam organizowane zakrapiane biesiady to czy poseł też zgodzi się by to sprawdzać? I gdy prokuratura poprosi o miejski monitoring spod biura to czy zakrzyczy, że jest to zamach na jego mandat poselski i prawa obywatelskie oraz to co tam jeszcze u Krzysia Truskolaskiego podlega ochronie? Mam podejrzenie graniczące z pewnością, że tak... Zresztą pisząc o Truskolaskim juniorzy czasami mam wrażenie, że on nie wie iż mandat poselski nie daje immunitetu od śmieszności, ale stwarza wielkie możliwości na (pub)liczne (choć pewnie niezamierzone) bycie obiektem satyry.
To co mnie martwi to rosnące odmóżdżenie zaangażowanych antypisowców, którzy z nocnej wyprawy mlodego urzędnika na wódkę stworzyli kolejny dowód na to jaką to mamy straszną władzę i jak ona się bardzo panoszy. No cóż - widać innych powodów zmartwień nie mają albo mają sklerozę i już zapomnieli o "Rysiu na cmentarzu", "ośmiorniczkach" i "idiotach pracujących za 6 tysięcy" i Amber Gold. I zawzięcie zapominają o fakturach KOD czy alimentach Mateusza Kijowskiego. Dlaczego mnie to martwi? Bo tak głupia opozycja ogłupia władzę i generalnie obniża poziom inteligencji obecny w życiu publicznym, który zresztą nigdy nie był za wysoki. A władza nie może być głupia.
Dzięki Misiewiczowi Białystok był przez chwilę we wszystkich mediach i miał darmową reklamę. To jedyna korzyść z tej całej historii poza salwami śmiechu jakie wywoływały we mnie kolejne doniesienia na temat rzecznika MON. Dlatego jestem mu wdzięczny - niezależnie od tego co on tu robił. Dzięki niemu jestem zdrowszy, bo śmiech to zdrowie. Czego i Państwu życzę.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Artykul pierwsza klasa !! W samo sedno
Odmóżdżenie ma tu za przeproszeniem redaktor Sarosiek - kandydat pis na radnego. Przyjaciel za przeproszeniem radnego Brożka.