
Lipiec jest gorący nie tylko jeżeli chodzi o pogodę. Politycy przechodzą sami siebie wywołując dramy w sprawach, które powinny stać się przeszłością. Ekspertem od nieprzemyślanych wypowiedzi i walnięciem jak przysłowiowy piorun w szczypiorek jest Jacek (nomen omen) Piorunek, członek zarządu województwa i łomżyński radny Platformy Obywatelskiej. Ten dżentelmen ma tak wielkie parcie na szkło lub jakieś zaniki w pamięci, że często zdarza mu się coś chlapnąć.
Tym razem jego gadulstwo (lub niedyskrecje - tu zdania są podzielone) doprowadzi do zwołania nadzwyczajnej sesji Sejmiku. Jednocześnie - przy prostowaniu piorunkowego gadania - marszałek Łukasz Prokorym minął się z prawdą co zaczyna być ostatnio standardem.
Sprawa dotyczy Centrum Integracji Cudzoziemców. Na początku roku lokalne społeczności zelektryzował pomysł otwarcia CIC-ów w trzech miasta na Podlasiu: Łomży, Suwałkach i Białymstoku. Rząd zaplanował, że takie CIC powstaną w całej Polsce w 49 miastach: obecnych i byłych stolicach województw. Decyzja ta wywołała protesty, bo część mieszkańców doszła do wniosku, że to przymiarka pod realizację Paktu Migracyjnego, a zlokalizowanie CIC-ów spowoduje, że obok pojawią się miejsca dla migrantów dostarczonych przez UE. W Podlaskiem zaprotestowali przeciw temu radni z Łomży i Suwałk z dużym poparciem mieszkańców. Łukasz Prokorym odpowiedział groźbami zawieszenia dotacji z UE. Potem wyjaśniał, że miał obawy, że stanowiska radnych zostaną uznane za dyskryminacyjne. Ostatecznie jedynymi, którzy wpadli na ten pomysł był on sam i jego otoczenie, a Prokorym - pod naciskiem społecznym w trakcie kampanii prezydenckiej wycofał się z tych pomysłów. W efekcie Łomża i Suwałki dostały dotacje, radni się nie ugięli pod szantażem marszałka z PO, a dodatkowo wycofały się z projektów przykościelne organizacje społeczne, które wraz z Wojewódzkim Urzędem Pracy (działał na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego w tej sprawie) miały prowadzić CIC. W Łomży i w Suwałkach pomysł ostatecznie upadł i po cichu przyznawali to nawet zwolennicy Prokoryma i zwolennicy PO. W Białymstoku Tadeusz Truskolaski (nie należący do PO ale bardziej platformerski niż niektórzy "silni razem") wraz z popierającymi go radnymi zablokowali uchwałę Rady Miasta sprzeciwiającemu się CIC w stolicy województwa czego chciał klub PiS. A ponieważ MSWiA nie podpisało umowy na finansowanie CIC z WUP-em to wydawało się, że sprawa zostanie po cichutku zamieciona pod dywan.
Okazało się jednak, że jest jeszcze Jacek Piorunek i żywioł nad którym nikt nie panuje czyli jego długi jęzor. W wywiadzie udzielonym lokalnemu radiu w Łomży mający niebywałe ciśnienie na szkło radny PO palnął, że w Białymstoku będzie poszukiwany partner do prowadzenia CIC. I wywołał tym burzę, bo po fali protestów przeciw nielegalnym migrantom jaka przetoczyła się przez Polskę oraz coraz większej niechęci Polaków do rosnącej liczby cudzoziemców wiele osób się zdenerwowało. W obawie o pikujące w dół sondaże PO w województwie podlaskim marszałek Łukasz Prokorym niemal natychmiast wystosował oświadczenie.
"Samorząd Województwa Podlaskiego nie prowadzi i nie będzie prowadził żadnych działań mających na celu utworzenie Centrów Integracji Cudzoziemców - ani w Białymstoku, ani w jakimkolwiek innym mieście w Podlaskiem".
Powiedzieć, że w tym oświadczeniu marszałek oszczędnie gospodaruje prawdą to nic nie powiedzieć. Dlaczego? Bo nadal wisi aktywne ogłoszenie WUP o poszukiwaniu partnerów do prowadzenia CIC. Zawisło ono 7 czerwca 2024 roku i nikt go dotąd nie unieważnił. Jakby było mało władze województwa podlaskiego nie zrobiły tego co Małopolska, która oficjalnie poinformowała rząd, że rezygnuje z tego projektu. Jak ostatnio sprawdzaliśmy to na stronach MSWiA nasz region nadal widnieje jako jeden z tych, gdzie CIC ma powstać. Czyli Łukasz Prokorym zrobił to co zwykle: oświadczył co myślał, a myślał... No, nie nadużywajmy tego słowa w odniesieniu do Pana Marszałka.
I choć Prokorym zaprzyjaźnionym dziennikarzom, których rodzina ściśle współpracuje z rzecznikiem prasowym marszałka, wyjaśnił że Piorunek się przejęzyczył to wątpliwości zostało. Zwłaszcza radni PiS przypominają, że to nie pierwszy raz zarząd województwa mówi różne rzeczy i to czemu w końcu oficjalnie zaprzecza ostatecznie okazuje się prawdą. Komentujący w mediach społecznościowych snują podejrzenia, że być może Piorunek - niechcący - ujawnił prawdę i zaprzeczenia Prokoryma to zwyczajne mydlenie oczu i próba odwrócenia kota ogonem. Bo oświadczenie marszałka tak jak i wywiad Piorunka nie są żadnym oficjalnym stanowiskiem samorządu województwa. Byłoby takim oficjalna uchwała podpisane przez członków zarządu (to ten organ rządzi województwem, a nie Prokorym) lub Sejmiku. A tych niestety brak. Co więcej: podczas ostatniej dyskusji nad cudzioziemcami i migrantami Jacek Piorunek swoimi wypowiedziami dawał powody do podejrzewania go, że zalicza się do grona tych, którzy - tak jak kilka lat temu Donald Tusk - w cudzoziemcach i migrantach widzą potencjalnych lekarzy, architektów i artystów. Z tym, że premier już się z tego pomysłu wycofał, a Piorunek niekoniecznie.
Dlatego radni PiS żądają wyjaśnień i chcą jasnej deklaracji: czy Białystok Stanie się Siedzibą Centrum Integracji Cudzoziemców? Radni PiS żądają odpowiedzi w tej sprawie i ostatecznego potwierdzenia kto w tej sprawie bredzi: Prokorym czy Piorunek. Bo obaj prawdy mówić nie mogą. Zwłaszcza, że sprostowanie wypowiedzi członka zarządu przez marszałka województwa (a nie przez samego zainteresowanego) to nowy zwyczaj nawet w województwie podlaskim. Dlatego Robert Jabłoński i Artur Kosicki chcą wyjaśnień w tej sprawie.
- Gdzie jest prawda? Obawiamy się, że słowa Jacka Piorunka wskazują na to, że PO coś tam po cichu robi – zaznacza Jabłoński, zapowiadając, że podczas nadzwyczajnej sesji chcą uzyskać jednoznaczną deklarację, że Centrum Integracji Cudzoziemców w Białymstoku nie powstanie.
Warto przypomnieć, że temat CIC już wcześniej doprowadził do manifestacji: 11 marca przed Urzędem Marszałkowskim odbyła się pikieta zorganizowana przez Konfederację, protestująca przeciwko tworzeniu tego typu ośrodków w Podlaskiem. Uczestnicy pikiety złożyli marszałkowi województwa swój protest.
Marszałek Łukasz Prokorym zadeklarował gotowość do zwołania nadzwyczajnej sesji, mówiąc do zaprzyjaźnionego dziennikarza, że "jako zarząd nie mamy nic do ukrycia przed społeczeństwem". Jednocześnie tłumaczył, że wypowiedź wicemarszałka Piorunka była jedynie "wynikiem pomyłki", a już w maju zarząd potwierdził, że CIC w regionie nie powstaną. Rzecz w tym, że takiej uchwały nie znaleźliśmy na BIP-ie, gdzie powinny być wszystkie uchwały zarządu.
Przewodniczący sejmiku, Cezary Cieślukowski, ma teraz siedem dni na zwołanie wspomnianej sesji nadzwyczajnej. Radni PiS zapowiedzieli, że jeśli sesja zostanie w jakikolwiek sposób przerwana, zwołają publiczne posiedzenie komisji rewizyjnej i będą ten temat wyjaśniać do skutku. Zapowiada się, że nawet chytre sztuczki i fortele radnego PSL z Suwałk nie pomogą w tej sprawie. Czeka nas burzliwy politycznie lipiec.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie