Reklama

Zbiórka dla Nikosia. Ciulkin dał nową energię i to już ostatnia prosta - brakuje poniżej miliona!

Niespełna 980 tysięcy złotych potrzeba, by mały białostoczanin, Nikodem Wasilewski, mógł otrzymać lek określany mianem najdroższego na świecie. Tak wynika z licznika na portalu siepomaga.pl, gdzie prowadzona jest oficjalna zbiórka. Z jednej strony to spora kwota, ale biorąc pod uwagę, że do zebrania było łącznie 9,5 mln zł, to naprawdę niewielka część. Czasu jest mało, ale rodzice chłopca są dobrej myśli. Wspiera ich wielu ludzi o wielkich sercach, m.in. kickbokser Robert Ciulkin, który kilka dni temu zrobił nie lada wyczyn: 114 razy wbiegł na wieżę kościoła św. Rocha, co dało łącznie 8 892 metry - więcej niż najwyższy szczyt w Himalajach Mount Everest, mający 8 849 m n.p.m.

Ta akcja spotkała się z ogromnym zainteresowaniem mieszkańców naszego regionu i mediów. Sportowiec z Białegostoku, mistrz świata w kick-boxingu z 2019 r., miał "podbić Mount Everest" w stolicy województwa podlaskiego. Wyzwanie niemałe - pokonanie 114 razy schodów wieży kościoła św. Rocha. Sprawdzian wytrzymałości i hartu ducha, bo choć próba podzielona była na cztery dni (15 - 18 lipca), to nie zapominajmy o doskwierającym upale. Udało się.

Pisaliśmy o tym tutaj: Robert Ciulkin pokonał 8892 metrów dla Nikosia

A zaczęło się tak...

Jak opowiada Robert, od czasu do czasu surfuje po internecie, przeglądając m.in. portal społecznościowy Facebook. Nierzadko otrzymuje prośby, aby wesprzeć chore, niepełnosprawne, po prostu potrzebujące dzieciaki.

Niestety, choć chciałoby się pomóc wszystkim, to jest to niewykonalne. W jakiś sposób trzeba posegregować przychodzące wiadomości, ocenić potrzeby i moje możliwości - przyznaje sportowiec.

I dodaje, że skupia się przede wszystkim na naszym regionie. Usłyszał o SMA za sprawą Mikołaja. Na ten rdzeniowy zanik mięśni choruje trójka dzieci w województwie. Drogą do zdrowia jest terapia genowa, wykonywana już w Polsce, która wymaga podania "najdroższego leku świata" za 9,5 mln zł. Koszt niebotyczny.

W pewnym momencie dowiedziałem się o Nikodemie. Stwierdziłem, że tu wsparcie będzie bardziej potrzebne, gdyż SMA 1 jest poważniejszym typem niż "dwójka" - opowiada Robert Ciulkin. - Zastanawiałem się, jak pomóc i wykorzystać ten swój sportowy potencjał. Widziałem, że odbywa się dużo aukcji, więc postanowiłem przekazać na licytację swoją koszulkę z mistrzostw świata w Irlandii z 2019 roku.

Białostoczanin zdobył telefon do mamy chłopca, następnie spotkał się z jego tatą oddając mu koszulkę. Domyślał się, że w ten sposób wielkiej wartości nie będzie, ponieważ potrzebna do zebrania suma jest kolosalna. Chciał zrobić coś spektakularnego, co byłoby impulsem, by dać ludziom dodatkowej energii w walce o życie dziecka, nagłośnić sprawę.

Św. Rocha to mój kościół. Abym mógł wbiegać na wieżę, trzeba było załatwić trochę pozwoleń, ale udało się - mówi Ciulkin.

Nie ukrywa, że wyzwanie było trudne - lipiec, ponad 30-stopniowe upały.

Przy każdej próbie były uderzenia gorącego powietrza, pot ze mnie ściekał. Ale jestem sportowcem, staram się trzymać formę, tym bardziej, że jestem w kadrze narodowej i za kilka miesięcy będę walczył o pas - zapowiada.

Milena Wasilewska, matka Nikodema, dziś jest dobrej myśli.

Brakuje nam już poniżej miliona, tak że to ostatnia prosta. Czasu nigdy nie mieliśmy dużo, bo synek choruje od urodzenia - tłumaczy kobieta.

Zbiórka dla 18-miesięcznego chłopca jest najdłużej trwającą na terapię genową w Polsce - to już ponad rok.

Po cichu liczymy, że w wakacje ją zakończymy - dodaje pani Milena.

Pomóc może każdy. Szczegóły znajdują się na stronie prowadzona jest na portalu https://www.siepomaga.pl/zycie-nikosia

(Piotr Walczak)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do