Mowa o Marcinie Leoszce (na zdj. w środku), który mocno angażował się w kampanię prezydencką Pawła Kukiza, a po odejściu z Ruchu ostatnio był liderem listy JOW Bezpartyjni. Zapowiedział, że w nadchodzących wyborach swój głos odda na Szczepana Barszczewskiego (na zdj. z prawej, pierwszy z lewej to z kolei koordynator do spraw medialnych partii), walczącego o mandat poselski.
Formacja JOW Bezpartyjni zrezygnowała z wystawiania swoich kandydatów na posłów, czego powodem ma być obecna ordynacja wyborcza. Przekroczenie pięcioprocentowego progu wyborczego byłoby przez tę formację niemożliwe, ponieważ komitet nie zarejestrował list w całej Polsce. Marcin Leoszko podkreślił, że na placu boju zostały tylko dwa komitety, mające elementy antysystemowości.
- Z jednym z nich współpracowałem (mowa o Kukiz"15, o czym niżej - przyp. red.), więc wiem, jak ta kiełbasa wyborcza była robiona i nie ukrywam, że się nią trochę zatrułem. Dlatego doszedłem do wniosku, że z tych dwóch komitetów jednak inny zasługuje na moje poparcie. W najbliższą niedzielę oddam głos na Szczepana Barszczewskiego. Głównie ze względu na to, jaką jest osobą, kim jest i co sobą reprezentuje - zapowiedział. - Jest to człowiek, którego znam wiele lat, bardzo mocno przygotowany merytorycznie do pełnienia funkcji czy misji posła RP.
Barszczewski odpowiedział, że po takich ciepłych słowach aż przeszły go ciarki. Marcina zna od dłuższego czasu, współpracowali, a ich poglądy na gospodarkę i funkcjonowanie państwa są zbieżne. Rzadko się ze sobą nie zgadzali, a przewaga płaszczyzn odnośnie współpracy była i jest przeważająca.
Przypomnijmy, że Marcin Leoszko bardzo mocno angażował się na Podlasiu w kampanię prezydencką Kukiza. Przy wyborach parlamentarnych liczył na szeroką koalicję i pójście razem grup antysystemowych. Tak się nie stało. Leoszko miał być nawet "jedynką" na liście KWW Kukiz"15. Okazało się jednak, iż ktoś "na górze" zdecydował, że wystartuje z miejsca drugiego, a na pierwsze wskoczy Adam Andruszkiewicz z Ruchu Narodowego. Na to Leoszko się nie zgodził.
Uniósł się honorem, czy się obraził?
- Przed wyborami prezydenckimi Paweł Kukiz był w Białymstoku. Przyszło około tysiąca osób, sala pękała w szwach, była niesamowita atmosfera, przebitki medialne poszły na całą Polskę. Wynik wyborczy Pawła był niewiarygodny: drugi w Polsce wśród miast wojewódzkich, 23,5%. 1 czerwca mieliśmy spotkanie, na którym było 300 osób, ponad połowa chciała się realnie zaangażować w ten ruch. W projekcie, który realizowaliśmy, chodziło o to, żeby przygotować struktury na Podlasiu do wyborów samorządowych. Zresztą dużo osób to byli samorządowcy. I w pewnym momencie ten projekt został zrównany z ziemią. To był ten moment, kiedy pokazało się, że jakieś wewnętrzne decyzje, które były podjęte w jakimś wąskim gronie przy Pawle, zmiotły ten cały pomysł - opowiada Marcin Leoszko. - Proszę sobie wyobrazić, że Adam Andruszkiewicz zostaje posłem. To jest bardzo w porządku człowiek i ja mu życzę jak najlepiej, ale czy on będzie tworzył tutaj struktury Kukiza? On będzie tworzył struktury Ruchu Narodowego. Wracając do mnie: nie obraziłem się. W polityce istotne są zasady. One zostały złamane. Z pierwotnej listy, która została przedstawiona centrali Pawła Kukiza, odeszło 70% osób.
Poproszony przez nas o komentarz Adam Andruszkiewicz stwierdził, że Marcin Leoszko jest wolnym człowiekiem i popiera kogo chce. Podkreślił, że Ruch Kukiza nie jest partią, a ugrupowaniem wielośrodowiskowym, zrzeszającym różne opcje. Każda startująca osoba z tej listy może posługiwać się swoimi szyldami: - Po wejściu do parlamentu nadal pozostanę członkiem Ruchu Narodowego, ale będę w klubie parlamentarnym Pawła Kukiza - dodał Andruszkiewicz.
Komentarze opinie