Reklama

Hajnówka: nacjonaliści na ulicach, kontrmanifestacja i podzieleni mieszkańcy [ZDJĘCIA]

III Hajnowski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych odbył się w sobotę, 24 lutego 2018 r. Kontrowersyjny, bo sami hajnowianie nie są zgodni w ocenach jego idei, a przez przeciwników nazywany jest prowokacją. Duże znaczenie ma tu postać kapitana Romualda Rajsa "Burego". Narodowcy uczestniczący w demonstracji tytułowali go bohaterem, część przechodniów - mordercą. Pochód trwał godzinę, z mocną obstawą umundurowanych funkcjonariuszy policji i tzw. tajniaków, a zakłócić go próbowała pikieta grupy osób związanych z Pracowniczą Demokracją i Obywatelami RP. Uczestnicy, w tym członkowie ONR, których symbolika była najbardziej widoczna, starali się nie reagować na zaczepki, skupiając się na skandowaniu haseł rzucanych przez prowadzącego.

Około 200 osób - naszym zdaniem - wzięło udział w hajnowskim wydarzeniu. Dużo było policji, w tym nieumundurowanych funkcjonariuszy, jak i dziennikarzy czy fotoreporterów. Na miejscu zjawili się przedstawiciele regionalnych redakcji, kilka ekip telewizyjnych, obserwatorzy Amnesty International. Manifestacji przyglądało się sporo mieszkańców miasta, nagrywających też przemarsz nacjonalistów. Nie brakowało okrzyków wyrażających wobec niego dezaprobatę, w tym wulgarnych. Spór o historię trwa w najlepsze, a każda ze stron silnie okopana jest na swoich pozycjach.

- Ten marsz pokazuje, że młodzi ludzie razem z osobami starszymi potrafią się zebrać i walczyć o prawdę, tę bez zakłamań - powiedział nam jeszcze przed rozpoczęciem jeden z działaczy Obozu Narodowo-Radykalnego.

- "Bury" jest dla mnie bohaterem - odpowiedział z kolei na pytanie jednego z dziennikarzy Michał, członek ONR, który przyjechał do Hajnówki z Brańska. Brał udział także w dwóch poprzednich edycjach Hajnowskiego Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Stwierdził, że postać Romualda Rajsa jest szkalowana, o niezłomnych w szkołach powinno mówić się więcej, gloryfikować ich, otwierać kolejne muzea. Komentując lokalizację marszu i niechęć części mieszkańców stwierdził, że rodziny żołnierzy wyklętych też były prześladowane, a oni sami w bestialski sposób mordowani. W ten sposób odniósł się do spostrzeżenia reporterki, że w Hajnówce wciąż żyją naoczni świadkowie działań i rodziny ofiar ludzi "Burego".

Przypomnijmy, że według ustaleń pionu śledczego IPN, oddział "Burego" był odpowiedzialny za spalenie kilku wsi w regionie, które zamieszkane były przez ludność białoruską wyznania prawosławnego. Miało wtedy życie stracić kilkadziesiąt osób. W Hajnówce nadal się o tym pamięta. W 2005 r. Instytut Pamięci Narodowej umorzył śledztwo.

Lewicowa partia Razem kilka dni temu w przesłanym naszej redakcji stanowisku odnośnie marszu grzmiała: - W czasie tak zwanego rajdu "Burego", na przełomie stycznia i lutego 1946 r., zginęło 79 niewinnych osób, w tym starcy, kobiety i dzieci, będący mieszkańcami wsi Zanie, Zaleszany, Szpaki, Wólka Wygonowska oraz Końcowizna. Dowódca oddziału jest odpowiedzialny za śmierć 30 furmanów rozstrzelanych w lesie koło wsi Puchały Stare.

Przedstawiciele Razem podkreślali, że zbrodnie oddziału dowodzonego przez kapitana Romualda Rajsa "Burego" białostocki IPN określił jako "noszące znamiona ludobójstwa". Według nich w świetle tej opinii usprawiedliwianie pacyfikacji białoruskich wsi przez organizatorów marszu wyższą koniecznością historyczną jest niegodziwe.

W sobotę zresztą - 24 lutego - w Białymstoku odbyła się konferencja prasowa wspomnianego ugrupowania. Do stolicy województwa podlaskiego przyjechał jeden z jego krajowych liderów - Adrian Zandberg. Podnoszono, że wzięcie na sztandary postaci Romualda Rajsa "Burego" to prowokacja wobec społeczności białoruskiej i prawosławnej żyjącej na tych terenach.

Faktem jednak jest, że marsz miał przede wszystkim przypominać o wszystkich żołnierzach niepodległościowego podziemia, którzy oddali życie za wolną Polskę.

Tomasz Kalinowski, rzecznik prasowy ONR, tłumaczył w rozmowie z dziennikarzami, że "Bury" jest jedną z osób w panteonie żołnierzy wyklętych. Wspomniał, że w 1995 r. Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego unieważnił wydany po wojnie przez sąd wojskowy wyrok śmierci wobec Romualda Rajsa, oddalił oskarżenia, które były wysuwane przez przeciwników tej postaci. Z kolei w 2005 r. Instytut Pamięci Narodowej umorzył śledztwo.

- Romuald Rajs został oczyszczony z zarzutów. Wydaje mi się, że jeśli państwo polskie oczyściło go z zarzutów, to mamy moralne prawo, aby o nim pamiętać - powiedział Tomasz Kalinowski. Stwierdził też, że nawet gdyby nie osoba "Burego", lokalna społeczność posłużyłaby się i tak inną postacią, aby nie chcieć uczcić pamięci żołnierzy wyklętych.

Marsz ruszył kilka minut po godzinie 14 spod kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego, pod silną eskortą policji. Był mniej liczny niż w poprzednich latach.

Narodowcy wznosili okrzyki: "Narodowa Hajnówka", "Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę", "A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści", "Armio wyklęta - Hajnówka o was pamięta", "Cześć waszej pamięci - żołnierze wyklęci", "Idzie nowe pokolenie, niesie Polsce odrodzenie", "To my - Polacy", "Narodowe Siły Zbrojne NSR", "Inka, Inka patrzy z nieba, zachowała się jak trzeba", "Kłamstwa Michnika wyrzuć do śmietnika", "Antifa do śmietnika", "Cześć i chwała bohaterom", "Wielka Polska chrześcijańska", "Bury - nasz bohater" i inne.

Pochód obserwowali mieszkańcy Hajnówki.

- "Faszystowska hołota", "Debile", "Won z Hajnówki faszyści", "Wypier...ać" - tak z kolei odkrzykiwali obserwatorzy demonstracji, na co idący na jej czele przypominał uczestnikom, by nie dawali się prowokować i nie reagowali na zaczepki słowne.

Na rondzie Mirona Chodakowskiego na nacjonalistów czekały dwie kobiety z transparentem "Moją ojczyzną jest człowieczeństwo". Szybciej niż policjanci zareagowali reporterzy i operatorzy kamer - każdy w takiej sytuacji chce mieć dobre ujęcie. Ale funkcjonariusze długo nie pozostawali bierni, starając się usunąć protestujące z trasy marszu. Nie było im łatwo, a raczej brakowało pomysłu na sposób interwencji, bo te - spychane na chodnik - z uporem próbowały wracać na ulicę.

Kilkadziesiąt metrów dalej, przy Soborze Trójcy Świętej na manifestację narodowców czekali Obywatele RP w niewielkiej  grupie. Kilka osób usiadło na ziemi, policjanci usunęli je siłą za próbę zakłócenia legalnej manifestacji. Protestujący trzymali transparenty z napisami "Nie każdy bohater był wyklęty. Nie każdy wyklęty był bohaterem", "Obywatele RP", "Pracownicza Demokracja", "Bury nie jest bohaterem", powiewała też flaga ruchu antyfaszystowskiego.

- Hańba, precz z faszyzmem! - krzyczeli zebrani, szczelnie odgrodzeni przez policjantów. Po drugiej stronie ulicy zaś starsi mieszkańcy miasta wspominali działania ludzi "Burego", nie szczędząc ani łez przy wspomnieniach czasów powojennych, ani gorzkich słów na temat przemarszu nacjonalistów przez Hajnówkę.

Marsz przeszedł tędy bez zakłóceń, kończąc się kilkadziesiąt metrów dalej. W Hajnowskim Domu Kultury miała następnie miejsce projekcja filmu pt. "Bury - Podwójnie Wyklęty" w reżyserii Ewy Szakalickiej.

(Piotr Walczak / Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do