
Mimo, że w tej chwili występują problemy, działalność pierwszej w Białymstoku Jadłodzielni będzie kontynuowana. Prezydent Miasta Białegostoku ogłosił otwarty konkurs ofert dla organizacji pozarządowych na jej prowadzenie. Jadłodzielnia to punkt bezpłatnej wymiany żywności, zorganizowany przez Miasto. Problem z Jadłodzielnią dziś głównie polega na tym, że często brakuje jedzenia do rozdania potrzebującym.
W lipcu w lokalu gminnym przy ul. Krakowskiej 1, naprzeciwko Centrum Aktywności Społecznej, otwarto pierwszą białostocką Jadłodzielnię. Każdy mieszkaniec może pozostawić tu niezagospodarowaną żywność nadającą się do jedzenia – świeżą i taką, która nie przekroczyła terminu ważności do spożycia. Chodzi m.in. o produkty zapakowane fabrycznie, suche (kasze, ryże, makarony, mąki, słodycze) w nieuszkodzonych opakowaniach, zapakowane pieczywo i wyroby piekarnicze, warzywa i owoce, oryginalnie zamknięte sery, jogurty, twarogi. Osoby potrzebujące mogą przyjść i się nią poczęstować. To w teorii.
W praktyce sytuacja jest taka, że mieszkańców przynoszących jedzenie jest jak na lekarstwo. Od kilku tygodni nasza redakcja otrzymuje maile i telefony ze skargami mieszkańców, którzy musieli opuścić Jadłodzielnię z pustymi rękoma. Wydaje się, że brakuje właściwej promocji tego miejsca, jak i szeroko zakrojonej akcji informacyjnej skierowanej głównie do mieszkańców, aby na Krakowską przynosili żywność, której potrzebować mogą inni.
„idea i reklama na początku była bardzo głośna i słuszna ale teraz jest to od tego dalekie kiedy nie zajdziesz puste polki od czasu do czasu wstawia zdjęcie ze coś mają , polecam to.miejsce osobom które naprawdę potrzebowały jedzenia ale żadnemu z moich podopiecznych nigdy nic nie udało się tam zostać. nie mowie ze maja kupować za swoje ale miasto przeznaczył na ten projekt pieniądze a ja pytam gdzie one są ? nie ma na reklamę ulotki są osoby które się tym zajmują i biorą kasę .. nie mogę jeździć po firmach giełdach i zachęcać kurcze zrobiłam prywatne śledztwo wiem ze na giełdzie maruje się dużo jedzenia na którym ktoś by skorzysta ...ale tu ktoś bierze kasę i nie promuje akcji” – napisała (pisownia oryginalna) do naszej redakcji jedna z czytelniczek i prosiła o nagłośnienie tego problemu.
Zresztą pisała nie tylko ona jedna. Podobnych maili otrzymaliśmy więcej, a jeszcze więcej telefonów. Mieszkańcy skarżyli się, że w Jadłodzielni nie ma jedzenia, a promocja leży na łopatkach. Pomimo takich sygnałów, prezydent i jego urzędnicy najwyraźniej uważają, że Jadłodzielnia działa doskonale. Kilka dni temu na oficjalnej stronie Miasta Białystok można było przeczytać:
„Pomysł spodobał się mieszkańcom miasta, którzy chętnie dzielą się żywnością. Darczyńców jest coraz więcej, są to osoby prywatne, firmy i inne organizacje. Dotychczas najczęściej przynoszone były owoce, warzywa, czasem nabiał i wędliny, mąka, cukier, konserwy, ryż, słodycze, chleb. Żywność jest na bieżąco odbierana przez zainteresowanych” – czytamy.
– Półroczny okres funkcjonowania Jadłodzielni pokazuje, że było warto podjąć taką inicjatywę. Dzięki Jadłodzielni możemy uwrażliwiać mieszkańców na problem marnowania żywności i pomagania osobom w trudniejszej sytuacji życiowej – takie natomiast słowa wypowiedział prezydent Tadeusz Truskolaski.
To trochę zaklinanie rzeczywistości, bo faktycznie ideę dzielenia się jedzeniem można rozpropagować. Nie powinny to być jakieś szczególnie duże koszty. Można przecież wysłać pisma do spółki kierującej Giełdą Rolno – Towarową, do sklepów wielkopowierzchniowych, czy innych podmiotów, które mogą dostarczać żywność, albo pozostawiać do odebrania przez pracowników Jadłodzielni.
Mimo takich kłopotów, Jadłodzielnia ma działać również w przyszłym roku. Prezydent Miasta Białegostoku ogłosił właśnie konkurs ofert dla organizacji pozarządowych na jej prowadzenie w lokalu gminnym przy ul. Krakowskiej 1. Organizacja, która wygra konkurs, zajmie się obsługą punktu bezpłatnej wymiany żywności, będzie nadzorowała pozostawione produkty, dbała o czystość, otwierała i zamykała lokal, a także starała się o darczyńców. Jadłodzielnia będzie czynna tak jak w bieżącym roku, sześć dni w tygodniu – od poniedziałku do piątku w godz. 8.00-18.00, a w sobotę od godz. 9.00 do 14.00.
Na realizację tego przedsięwzięcia w 2019 roku Miasto przeznaczyło 30 tys. zł. Oferty można składać do 26 grudnia. Więcej informacji o konkursie ofert znajduje się na stronie www.bip.bialystok.pl.
Według Eurostatu w Polsce marnuje się rocznie 9 mln ton żywności, z czego 2 mln – w gospodarstwach domowych. Oznacza to, że każdy mieszkaniec naszego kraju wyrzuca do śmieci w ciągu roku 240 kg różnego rodzaju produktów spożywczych. Jednocześnie niemal 3 mln osób żyje w skrajnym ubóstwie (GUS 2016). Jest to problem globalny, w odpowiedzi na to zjawisko 4 lata temu powstał w Niemczech ruch Foodsharing. Obecnie ta idea rozprzestrzeniła się na całym świecie. W Polsce rozwija się od ok. 2 lat, dzięki temu powstało już blisko 30 miejsc do dzielenia się jedzeniem. Do tych miejsc dołączył też Białystok – na razie z niewielkimi sukcesami.
(Źródło i foto: bialystok.pl/ Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wybory się skończyły. Truskawka już nawet do jadłodzielni nie zagląda. Generalnie jadłodzielnia była potrzebna tylko na wybory. Smutne to jest ale niestety prawdziwe. Rudnicki zamiast obrażać radnych powinien lepiej podzielić się jedzeniem.
W chwili, gdy przestaniemy być "psami ogrodnika", dopiero wtedy takie miejsca zaczną mieć sens.