
Białystok się nie stara o duże pieniądze, ale za to ustami prezydenta i współpracujących z nim radnych, robi larum, że pieniądze do Białegostoku nie trafią. Chodzi o środki z Krajowego Planu Odbudowy, do którego inne miasta, nawet w naszym regionie, wystąpiły o wsparcie rzędu 200 lub więcej milionów złotych. Białystok o raptem 8,5 miliona.
Byłoby zapewne ciekawie popatrzeć na debatę w sprawie walki o pieniądze dla Białegostoku, gdyby faktycznie chodziło o walkę o pieniądze na potrzebne mieszkańcom inwestycje. W tym jednak przypadku tak nie będzie. Bo owszem, będzie mowa o pieniądzach, ale takich, których przeznaczenie nie jest jeszcze do końca znane, bo trwają wciąż konsultacje społeczne. Wiadomo tylko tyle, że Fundusz Odbudowy ma dwa główne cele: odbudowę i przywracanie odporności systemów gospodarczych oraz przygotowanie na przyszłe, nieprzewidziane okoliczności.
„Pierwszy etap prac za nami – zebranie propozycji inwestycji, ich analiza, identyfikacja spójności z celami KPO, opracowanie kryteriów tematycznych, ewentualne uzupełnienie przez wnioskodawców brakujących informacji. 1198 projektów, które do nas wpłynęły dotyczą różnych dziedzin, w tym energetyki, ochrony środowiska, transportu, innowacji i przedsiębiorczości, zdrowia, cyfryzacji i spójności terytorialnej. 557 nadesłały regiony, a 641 resorty” – czytamy w informacji zamieszczonej na rządowej stronie Krajowego Planu Odbudowy.
I tu jest bardzo ciekawa rzecz, ponieważ Miasto Białystok też złożyło wnioski o dofinansowanie z tego źródła swoich inwestycji. A dokładniej dwóch inwestycji na łączną kwotę 8 mln 500 tys. złotych. Dowiedzieliśmy się o tym z interpelacji radnego Henryka Dębowskiego, który jeszcze w grudniu ubiegłego roku pytał o zgłoszone przez Miasto Białystok projekty do Krajowego Planu Odbudowy. Informację w tej sprawie otrzymał na początku tego roku.
„Do Krajowego Planu Odbudowy (KPO) zostały zgłoszone dwa projekty na łączną kwotę 8 500 000 zł, obejmujące działania związane ze zrównoważoną przestrzenią miejską. Projekty dotyczą następujących przedsięwzięć:
1) Rozbudowa remont i przebudowa zabytkowego budynku mieszkalnego przy ul. Waryńskiego 7 w Białymstoku z przeznaczeniem na budynek usługowy – 6 000 000 zł (okres realizacji 2021 – 2022; podmiot odpowiedzialny za realizację: Zarząd Mienia Komunalnego).
2) Zmiana źródła ciepła budynku mieszkalnego wielorodzinnego przy ul. Barszczańskiej 10 w Białymstoku z zastosowaniem OZE – 2 500 000 zł (okres realizacji 2021 – 2022; podmiot odpowiedzialny za realizację: Zarząd Mienia Komunalnego)” – tak odpowiedział radnemu Dębowskiemu w imieniu prezydenta Białegostoku Marek Karpieszuk, sekretarz miasta.
Jak widać suma nie powala. Tym bardziej, że inne miasta wojewódzkie, jak choćby Szczecin czy Poznań złożyły projekty na ponad miliard złotych. Ale i w naszym regionie miasta powiatowe złożyły wnioski na dziesiątki i setki milionów złotych na różnego rodzaju inwestycje. Jak choćby Suwałki – na około 240 milionów złotych. Co nie przeszkadzało w przygotowaniu stanowiska Rady Miasta, w którym można przeczytać takie brednie, że aż trudno uwierzyć, że ktokolwiek kto pisał ten projekt, to wiedział w ogóle co pisze w obliczu faktów.
„Rada Miasta Białystok nie zgadza się z systemową dyskryminacją stosowaną przez instytucje centralne wobec największych polskich miast. Apelujemy do Rządu RP o wsłuchanie się w głos naszych mieszkańców i samorządowców. Krajowy Plan Odbudowy, który ma pomóc gospodarce po kryzysie wywołanym pandemią koronawirusa i zapewnić jej większą odporność na przyszłe nieprzewidziane okoliczności nie może wykluczać obszarów zamieszkałych przez 40 % Polaków” – czytamy w projekcie stanowiska.
Jak instalacja OZE w bloku mieszkalnym i przebudowa zabytkowego jednego budynku w mieście ma poprawić sytuację po pandemii, rzecz to w zasadzie niepojęta. Ale przecież nie chodzi o to, żeby stanowisko miało sens, tylko, żeby można było kolejny raz ponarzekać na ten niedobry pisowski rząd, który nie daje pieniędzy. A to, że ten niedobry pisowski rząd jeszcze nie ustalił i nie zdecydował, które inwestycje zostaną dofinansowane z Krajowego Planu Odbudowy, to i tak nie ma znaczenia. Tym bardziej, że jak już pisaliśmy wyżej, trwają jeszcze konsultacje odnośnie podziału i dystrybucji środków unijnych z tej puli.
- Działania Pana Prezydenta dotyczące Krajowego Planu Odbudowy są niezwykle niejednoznaczne i wewnętrznie sprzeczne. Z jednej strony Prezydent jako Prezes Unii Metropolii Polskich kilkukrotnie już informował opinię publiczną, iż obszary miejskie są dyskryminowane i traktowane jako beneficjenci drugiej kategorii, z drugiej strony Miasto Białystok zgłosiło do Krajowego Programu Odbudowy projekty o wartości zaledwie 8,5 mln złotych. Zatem, to Mieszkańcy Białegostoku powinni czuć się dyskryminowani, ale przez swoje władze. Włodarze mniejszych miast takich jak Łomża czy Suwałki, a nawet Sokółka, zdecydowanie bardziej dbają o mieszkańców i zgłosili do realizacji poważne przedsięwzięcia za wielokrotnie większe pieniądze (Suwałki 240 mln). Pan Prezydent powinien zrozumieć, iż zaangażowania i ciężkiej pracy na rzecz lokalnej społeczności nie zastąpią żadne polityczne stanowiska – komentuje naszej redakcji radny Henryk Dębowski.
W tym projekcie stanowiska pojawia się jeszcze jeden ciekawy wątek, ten dotyczący rozdziału środków. Ktokolwiek, kto przygotowywał ten projekt, najwyraźniej nie posiadł wiedzy, że odkąd istnieją fundusze europejskie, zawsze były rozdzielane centralnie. Podział środków zatwierdzał rząd, a pieniądze trafiały następnie do instytucji państwa polskiego oraz do urzędów marszałkowskich – do Regionalnych Programów Operacyjnych i dopiero do nich można było aplikować o dotacje. Jakim cudem prezydent, który kierował niegdyś w urzędzie marszałkowskim takim departamentem rozdzielającym pieniądze unijne, o tym nie wie, trudno nawet dociekać. Radni powinni mu w każdym razie przypomnieć, że tak działo się zawsze i nigdy nie było inaczej.
Niezależnie od ilości głupot i zawartej zwykłej nieprawdy, jaka pojawiła się w projekcie stanowiska Rady Miasta, które zapewne i tak zostanie przyjęte biorąc pod uwagę arytmetykę polityczną, nie zmienia to faktu, że ma ono takie znaczenie dla kształtu Krajowego Planu Odbudowy jak stanowisko dowolnej rady skierowane do lasów amazońskich o to, żeby szybciej rosły, czy apel do producenta skarpetek w Zanzibarze, żeby były różowe i koniecznie palczatki. Dlatego właśnie będziemy świadkami najpewniej kolejnej bitwy o natkę marchewki, która nie nadaje się ani do konsumpcji, ani do użycia w toalecie. Jest ono bez znaczenia i mocy sprawczej.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Twitter.com/ Miasto Białystok)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie