Reklama

Sąd Najwyższy nie rozstrzygnął sporu w sprawie budowy stadionu miejskiego

Wtorek, 6 lutego, miał być sądnym dniem – zarówno dla Miasta Białystok, jak i konsorcjum Eiffage, które zaczynało budowę stadionu miejskiego w Białymstoku. Na rozstrzygnięcie sporu trzeba będzie jednak poczekać, bo Sąd Najwyższy zawiesił postępowanie. Zgodziły się na to obydwie strony, bo spróbują się dogadać.

O zakończeniu sporu z pierwszym wykonawcą budowy stadionu miejskiego w Białymstoku być może w ogóle nie będzie decydował sąd. Jeśli obydwie strony porozumieją się, Sąd Najwyższy ewentualnie sprawdzi, czy zawarta ugoda jest zgodna z prawem. Ale zanim to nastąpi, zarówno Miasto Białystok, jak i spółka Eiffage, chcą usiąść ponownie do wspólnego stołu.

Na takie rozmowy i wypracowanie warunków ugody potrzebny jest czas. I może tylko dziwić, że kilka ostatnich miesięcy nie wystarczyło do przeprowadzenia stosownych negocjacji. Jak poinformowała dziś rzecznik prasowa prezydenta Białegostoku, takie negocjacje mają na celu dbałość o finanse publiczne. Chodzi o to, aby budżet miasta nie stracił, albo stracił jak najmniej.

- W dniu dzisiejszym odbyła się rozprawa przed Sądem Najwyższym w sprawie z powództwa Miasta Białystok przeciwko konsorcjum spółek Eiffage, to jest pierwszego wykonawcy stadionu przy ulicy Słonecznej. Wobec zgłoszenia przez obie strony gotowości ugodowego zakończenia sporu, sąd postanowił zawiesić postępowanie dając stronom czas na ostateczne porozumienie się. Miasto, mając na względzie ochronę finansów publicznych, czas i koszty egzekucji, nie będzie stawać w opozycji, jeżeli zawarcie ugody w tej sprawie będzie miało nastąpić z korzyścią dla interesu miasta. W przypadku zawarcia ugody, będzie ona następnie podlegać ocenie Sądu Najwyższego z punktu widzenia jej zgodności z prawem i zasadami współżycia społecznego, a jej zatwierdzenie przez Sąd Najwyższy ostatecznie zakończy spór w przedmiotowej sprawie – przekazała dziś w komunikacie Urszula Mirończuk, rzecznik prasowa Tadeusza Truskolaskiego, prezydenta Białegostoku.

Przypominamy, że zanim do tego doszło, prezydent szukał wsparcia u radnych. Ale zwrócił się praktycznie pierwszy raz, bo nigdy dotąd spraw związanych z budową stadionu nie konsultował ani z obecną, ani poprzednią Radą Miasta. W zasadzie, podejmował decyzje samodzielnie. Z tego względu Rada Miasta uznała, że skoro do tej pory prezydent nie pytał nikogo o zdanie w sprawie budowy stadionu, teraz też powinien wziąć odpowiedzialność za to, co sam zaczął i prowadził. Inna sprawa, że przez bardzo długi czas, bo przez ponad rok, prezydenccy urzędnicy nie byli w stanie wyegzekwować należności z prawomocnego wyroku sądu II instancji, który był bardzo korzystny dla Miasta Białystok.

- Sprawa jest bardzo poważna. Prawomocny wyrok sądu II instancji, który zapadł we wrześniu 2015 r., był dla miasta bardzo korzystny, jednak organ wykonawczy pomimo, że mógł, to nie przeprowadził postępowania egzekucyjnego. Jeżeli ugoda zawarta przed Sądem Najwyższym byłaby korzystniejsza od wyroku sądu II instancji, to takie działania można byłoby uznać za zasadne. Wydaje się jednak, że prezydent być może chce tę sprawę zostawić swojemu następcy, który prawdopodobnie zmierzy się z tym problemem po wyborach samorządowych jesienią tego roku – komentuje naszej redakcji radny Henryk Dębowski, szef klubu Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta.

Mieszkańcom tymczasem nie pozostaje nic innego jak tylko czekać na porozumienie lub orzeczenie Sądu Najwyższego. Chodzi o bardzo duże pieniądze, bo ponad 100 milionów złotych i ustawowe odsetki. Takie środki mogą trafić do miejskiej kasy, ale równie dobrze, mogą trafić mniejsze – lub w najgorszym wariancie – nie odzyskamy już żadnych pieniędzy.

Sprawą, która również zastanawia w tej sytuacji, jest to, że nikt z urzędu miejskiego, nie jest w stanie dziś powiedzieć, jakie warunki byłyby satysfakcjonujące dla Miasta Białystok. Wydaje się, że najlepiej by było wyegzekwować to, co zasądził we wrześniu 2015 roku Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Na to jednak nie chce się zgodzić konsorcjum Eiffage. Być może faktycznie prezydent w tej kwestii gra na zwłokę i z „gorącym kartoflem” zostanie wyłącznie jego następca, na którego spadnie odpowiedzialność za odzyskanie pieniędzy wydanych na budowę stadionu wiele lat temu.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    i.bialystok.pl - niezalogowany 2018-02-07 12:16:51

    Dach stadionu w Białymstoku grozi zawaleniem! Tak wynika z pisma jakie wpłynęło do Wojewódzkiego Inspektoratu Budowlanego w Białymstoku. Zawiadomienie wysłała spółka Eiffage Polska Budownictwo. Znany na całym świecie wykonawca konstrukcji stalowych (jej założyciel był spokrewniony z budowniczym Wieży Eiffela przyp.) miał być głównym podwykonawcą konstrukcji dachu, podczas pierwszej fazy stawiania inwestycji. W czerwcu 2011 roku pracownicy Eiffage zeszli z budowy. Władze firmy przeprowadziły ekspertyzę, z której wynikało, że projekt dachu ma wady budowlane i aby go dokończyć trzeba nanieść poprawki w projekcie. Miasto Białystok słysząc to zerwało jednostronnie umowę z francuską firmą. W późniejszym terminie stadion został dokończony (przez konsorcjum Hydrobudowa - OHL), ale wady konstrukcyjne pozostały. Co więcej druga część trybun, która jest właśnie budowana, będzie stawiana według tego samego projektu. W tej chwili trwa proces sądowy między miastem Białystok, a Eiffage. W grze jest ok. 30 mln zł kar umownych i odsetek. Grudniu 2013 roku na wniosek sądu została wykonana ekspertyza. Jej autorami są pracownicy naukowi Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Gdańskiej. Najważniejsze zdania z ekspertyzy są druzgocące dla projektantów i inwestora: - Konstrukcja jest wysoce oryginalnym i prototypowym rozwiązaniem, w którym wizja architektoniczna zdominowała i zepchnęła na drugi plan rozwiązania konstrukcyjne. Naszym zdaniem konstrukcja zadaszenia stadionu jest obarczona mankamentem pierwotnym. Konstrukcja musi pod obciążeniem pionowym wykazywać duże deformacje poziome. W świetle dotychczasowych analiz i zastosowanych rozwiązań projektowych nie możemy uznać konstrukcji zadaszenia za bezpieczną – piszą prof. dr hab. inż Krzysztof Żółtowski i dr hab. inż Piotr Iwicki, którzy opiniowali m.in. PGE Arenę w Gdańsku. http://przegladsportowy.onet.pl/pilka-nozna/ekstraklasa,stadion-jagiellonii-bialystok-grozi-zawaleniem,artykul,421490,1,718.html http://static.przegladsportowy.pl/2014/02/13/635279131785070000.jpg

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    bstok.fora.pl - niezalogowany 2018-02-07 12:19:15

    a za tyle pieniędzy można było zbudować nowoczesną halę sportowo-widowiskową na kilka tysięcy osób i organizować z zyskiem koncerty światowych gwiazd, targi, wydarzenia sportowe! Stadion miał być gotowy na EURO 2012, POtem były 3 miesiące oPOźnienia, teraz jest już 12 miesięcy oPOźnienia i 250 mln zł drożej:( cena wzrosła prawie 400%? projektant Kuryłowicz (zginął w podejrzanej katastrofie lotniczej) przegrał przetarg na projekt Stadionu Narodowego w Warszawie na Euro 2012 podobno ze względu na brak doświadczenia - to jego pierwszy stadion i eksperyment na czyjś koszt? Np. w Portugalii np. stadiony po Euro były tak deficytowe że trzeba je było przebudowywać zmniejszać itp. Co do Euro 2012, podobnie jak np. w Niemczech i wszędzie na świecie pozostają tylko długi (taki socrealistyczny pomysl a la Gierek bis) - szacuje się ze caly zysk włączając sklepy, hotele, itp. wyniósł 500 mln euro, a wydatki 10 x tyle. Kibice stanowili zaledwie 0.01% turystów rocznie. Polecam tekst: Dziesięć mitów Euro 2012 ! kanty na okrągło:(wszystkie wystawy targi igrzyska to gigantyczne przekręty P Ozawyżane koszty łaP Ówki? a POlskie EURO 2012? Stadiony z wadami oPOźnieniami 3x droższe niż w Niemczech:)?Euro 2012 było gorszym kataklizmem niż słynna powódź tysiąclecia z 1997 roku! W końcu kosztowała ona jedyne 4,5 miliarda tyle co nasze puste stadiony a nie POnad 100 miliardów!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do