Reklama

Zabawa w kotka i myszkę na granicy wciąż trwa. Ciekawe jak szybko kolejni nielegalni migranci ulotnią się z Polski?

Straż Graniczna zastanawia się jakim cudem nielegalni migranci, którzy zostali zatrzymani w miniony weekend, mieli już ze sobą podpisane pełnomocnictwa zanim jeszcze zostali zatrzymani. I druga zagadka jest taka, skąd pełnomocnik wiedział gdzie migranci są i nawet znał dokładne współrzędne miejsca zatrzymania? Pytaniem otwartym pozostaje to, o faktyczny powód działania aktywistów pod granicą.

To już kolejny raz, kiedy strażnicy graniczni zatrzymali nielegalnych migrantów z już gotowymi, bo podpisanymi pełnomocnictwami. Logicznie rzecz biorąc, ktoś wcześniej musiał skontaktować się z nimi, sporządzić właściwe dokumenty, aby w momencie zatrzymania przez Straż Graniczną można było twierdzić, że cudzoziemcy potrzebują pomocy państwa polskiego. Ten wariant był już testowany wielokrotnie przez aktywistów działających pod granicą polsko – białoruską.

W miniony weekend ponownie taka sytuacja miała miejsce. Jak przekazała Straż Graniczna, nielegalni migranci mieli nie tylko przy sobie podpisane już pełnomocnictwa, to na dodatek sam pełnomocnik wiedział dokładnie gdzie cudzoziemcy są i znał ich dokładne współrzędne z miejsca zatrzymania. W związku z czym sam skontaktował się ze Strażą Graniczną w swojej nowej roli. Nowej, bo pierwotna rola pozostaje jedynie w domyśle, czyli pomocnik, ale w nielegalnym przekraczaniu granicy. Nikt o tym wprost nie powie i nie napisze, ale to jedyny logiczny wniosek jaki nasuwa się z zaistniałej sytuacji.

- Syryjczycy, którzy w miniony weekend nielegalnie przekroczyli granicę z Białorusi do Polski mieli przy sobie już podpisane pełnomocnictwa. Zagadką jest, kiedy i gdzie udało się dostarczyć cudzoziemcom dokumenty do podpisania. Po przywiezieniu na placówkę SG natychmiast odezwał się pełnomocnik. Pełnomocnik, nie tylko wiedział, że funkcjonariusze SG ujawnili cudzoziemców, ale znał również dokładne współrzędne miejsca ich ujawnienia – poinformowała w miniony poniedziałek Straż Graniczna.

Tę sprawę opisywała białostocka Wyborcza, ale zrobiła to jak zwykle w swoim stylu. Oczywiście pojawili się biedni ludzie, którzy wymagali pomocy. Mieli nawet według Wyborczej błagać o pomoc. Pojawił się nawet rzewny, prawie wyciskający łzy opis, jak to wolontariusze mocno starali się, aby grupa cudzoziemców uzyskała pomoc i nie została odstawiona z powrotem do linii granicy z Białorusią. Tradycyjnie też nielegalni migranci nazwani zostali uchodźcami, choć de facto nimi nie są.

Czego w tym opisie zabrakło? Dość istotnych informacji. Bo być może wolontariusze i aktywiści działający w terenie przygranicznym starali się z całych sił, by pomóc nielegalnym migrantom. Ale najwyraźniej cudzoziemcy słabo byli tą pomocą zainteresowani. W momencie zatrzymania ich przez Straż Graniczną oczekiwali właśnie na auto, które miało ich odebrać i przewieźć z dala od tego miejsca. Pomocy państwa polskiego bardzo i to nagle zaczęli potrzebować dopiero wtedy, gdy podjechał tam patrol Straży Granicznej by ich zatrzymać. I jak wspomnieliśmy, mieli już gotowe ze sobą pełnomocnictwa.

- W sobotę (23.04.2022 r.) po południu otrzymaliśmy informację, że w pobliże Białowieży wzywany jest samochód jednej z firm świadczącej usługi przewozu osób i że chodzi prawdopodobnie o zabranie nielegalnych imigrantów. W miejsce, w którym miało pojawić się auto, wysłano patrol żołnierzy WP i funkcjonariuszy SG. Jak się okazało w pobliżu wskazanych współrzędnych funkcjonariusze ujawnili grupkę obywateli Syrii. Mężczyzna i kobieta mimo, że czekali na samochód, który miał ich wywieźć z obszaru objętego zakazem wjazdu, posiadali przy sobie już podpisane pełnomocnictwa do ich reprezentowania o ubieganie się o ochronę międzynarodową w naszym kraju. Wstawiona w pełnomocnictwach data tym razem była zgodna z dniem ujawnienia cudzoziemców. Zagadką natomiast jest kiedy i w jaki sposób wręczono im te dokumenty do podpisania. Po przewiezieniu cudzoziemców do pomieszczeń Placówki SG w Białowieży nie trzeba było długo czekać na telefon od ich pełnomocnika. Pełnomocnik nie tylko wiedział, że ujawniliśmy osoby, które nielegalnie przekroczyły granicę, ale znał również dokładne współrzędne miejsca ich ujawnienia – informuje Straż Graniczna.

Zdarzały się już bowiem sytuacje, że nielegalni migranci posiadali ze sobą pełnomocnictwa podpisane na kilka dni przed zatrzymaniem. Oznacza to, że ktoś im je wręczył wiedząc o tym, że przedostali się nielegalnie na terytorium Polski. I choć taka osoba lub osoby miały wiedzę o nielegalnym przekroczeniu granicy, nie poinformowały Straży Granicznej o tym fakcie. Z tym, że prawo nakłada na każdego obowiązek informowania Straży Granicznej o nielegalnym przekroczeniu granicy przez cudzoziemców. Wszystko dlatego, że nielegalne przekroczenie granicy jest przestępstwem w rozumieniu prawa polskiego. Kodeks karny zaś mówi wyraźnie, że jeśli ktoś jest w posiadaniu wiedzy o popełnionym przestępstwie, ma obowiązek zgłosić to organom ścigania. W przypadku gdy chodzi o cudzoziemców, czynności może podejmować wyłącznie Straż Graniczna.

Aktywiści działający w terenie przygranicznym nagminnie lekceważą ciążące na nich obowiązki. Bo pomoc humanitarna pomocą humanitarną i nikt aktywistom udzielać pomocy nie zabrania. Ale w związku z tym mają też obowiązek powiadomienia Straży Granicznej o tym, że ktoś przekroczył granicę kraju wbrew przepisom. I dalej to już Straż Graniczna jest od kolejnych czynności. W tym również odebrania wniosku o ochronę międzynarodową, albo wydania decyzji o opuszczeniu terytorium RP.

- Obywatele Syrii, rodzice z trójką dzieci, obecnie przebywają w Centrum Rejestracji Cudzoziemców w Połowcach. Funkcjonariusze Straży Granicznej objęli cudzoziemców niezbędną opieką. Wszyscy są w dobrym stanie zdrowia – przekazała Straż Graniczna w związku z opisywaną sprawą.

Można zatem zadać pytanie, jakim cudem osoby oczekujące pomocy państwa polskiego czekały w momencie ich zatrzymania na kierowcę, który miał ich wywieźć spod granicy? Gdzie chcieli złożyć ten wniosek? Na stacji paliw? Czy może w sklepie obuwniczym? A może jeszcze gdzieś indziej?

Straż Graniczna od dawna informuje, że migranci, którzy przedostają się do Polski z terytorium Białorusi nie są zainteresowani pomocą państwa polskiego, bo praktycznie prawie wszyscy jak tylko mają możliwość pozostawania bez dozoru uciekają do zachodnich krajów Unii Europejskiej. Czy tak też będzie w przypadku grupy Syryjczyków zatrzymanych w miniony weekend, przekonamy się zapewne w ciągu najbliższych dni.

(Cezarion/ Foto: SG)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do