Reklama

A na stole zamiast karpia… [KOMENTARZ VIDEO]

Może tak być, że w tym roku, podczas Bożonarodzeniowej Wigilii, na wielu stołach zabraknie tradycyjnego karpia. W sieciach handlowych trudno je dostać, poza sieciami handlowymi też nie są dostępne wszędzie. Jeśli już są, to ceny przyprawiają momentami o zawrót głowy.

Jeszcze w listopadzie i na początku grudnia media obiegła informacja, że w tegoroczne Święta Bożego Narodzenia może być problem z karpiami. Choć nie ze wszystkimi, bo mowa jest przede wszystkim o tych żywych karpiach, które do niedawna można było kupić w zasadzie wszędzie. Karpi brakuje w Biedronkach, Lidlach i Stokrotkach, bywa że i w większych sklepach wielkopowierzchniowych żywego karpia nie uświadczymy.

Powodem jest przede wszystkim akcja „Jeszcze żywy karp” wymierzona w sprzedawców, którzy muszą zapewnić rybom odpowiednie warunki zanim te trafią do kasy i następnie do domów klientów. Choć może akcja nie tyle wymierzona w sprzedawców, co sprzedawcy i całe sieci dołączały do niej.

- Pomysłodawcy akcji „Jeszcze żywy karp” chcą zwrócić uwagę na to, że karpie odczuwają ból i stres. Według Klubu Gaja sprzedaż żywych ryb to przestarzały, peerelowski zwyczaj, który powoduje ogromne cierpienie zwierząt – mówił Jacek Bożek, prezes tego Klubu.

Chodzi głównie o sposób przetrzymywania karpi, które nie mogą leżeć na kupie, pływać w przepełnionych pojemnikach z wodą, ani też leżeć bez dostępu do wody. Ponadto żywego karpia nie można pakować do reklamówek, ani innych toreb, bo muszą być zapakowane odpowiednio tak, aby ryba miała dostęp do wody i powietrza jednocześnie zanim klient trafi z nią do domu.

- Kilka sieci zrezygnowało z żywego karpia na rzecz tacek, ale stało się to w ostatnim momencie. Robi się spore zamieszanie na rynku. Przetwórnie nie zdążą się przestawić na tak duże ilości – mówiła „Dziennikowi Wschodniemu” Katarzyna Stachowicz, prezes Oddziału Lubelskiego Związku Producentów Ryb jeszcze pod koniec listopada.

Teraz Wigilię mamy już na nosie i ci, którzy czekali do ostatniego momentu z kupnem żywej ryby muszą biegać po całym mieście w poszukiwaniu żywego karpia. Bo w wielu sklepach są dostępne filety lub poporcjowane karpie – a więc nieżywe. Można jeszcze szukać bezpośrednio u hodowców. Z tym, że w przypadku Białegostoku, trzeba się wybrać kilkadziesiąt kilometrów za miasto i liczyć, że uda się jeszcze kupić rybę praktycznie bezpośrednio ze stawu.

W wigilijny poniedziałek będzie szansa przeszukać poszczególne sklepy i giełdę Rolno – Towarową. Być może ci, którzy nie zdążyli zaopatrzyć się w żywego karpia, będą mieli szansę zdobyć go w przystępnej cenie. Jeśli się nie uda, trzeba będzie znaleźć coś innego do jedzenia zamiast karpia.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: pixabay.com/ carp)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do