
Z mieszanymi uczuciami wracają z Płocka gracze białostockiej Jagiellonii. Ekipa żółto-czerwonych zremisowała z Wisłą 1:1. Niestety styl tego remisu budzi obawy i pytania, bo obie ekipy zaprezentowały się bardzo blado.
Pisaliśmy, że kluczem do sukcesu Jagi będzie wyciągnięcie wniosków z katastrofalnej gry w obronie przeciw Miedzi. Okazało się, że białostoczanie raczej nie odrobili tej lekcji albo do realizacji założeń niezbędny jest im Ivan Runje. Brak Chorwata sprawił, że defensywa Jagiellonii była dziurawa niczym szwajcarski ser. Gospodarze hasali pod bramką Kelemana bez większych kłopotów. Pierwszy strzał Ricardinho trafił w słupek (wcześniej wielbłąda zaliczył Klemenz). W 24 minucie napastnik Wisły już nie spudłował i strzałem głową pokonał Kelemana.
Białostoczanie też nie mieli większych kłopotów z akcjami ofensywnymi. Groźnie strzelał Bezjak i Novikovas, a sytuację sam na sam z golkiperem Wisły zmarnował Przemysław Frankowski. Tuż przed przerwą najlepszą okazję zmarnował Novikovas. Rasak zatrzymał piłkę ręką we własnym polu karnym i sędzia podyktował "jedenastkę". Do piłki podszedł Litwin, który najpierw pokłócił się z Bezjakiem o to kto ma strzelać, a potem uderzył tak niemrawo, że golkiper Wisły bez trudu obronił strzał.
– Zostaną z tego wyciągnięte konsekwencje. Nie chodzi o niestrzelenie tego karnego, bo to każdemu może się zdarzyć. Natomiast to nie jest podwórko - wściekał się po meczu trener Ireneusz Mamrot.
Po przerwie z boiska nadal wiało nudą. Obie ekipy popełniały seryjnie błędy w obronie, ale że ze skutecznością również nie było najlepiej to trudno było ten mecz oglądać z przyjemnością. Wreszcie w 55 minucie jagiellończycy dobrze rozegrali rzut rożny: Łukasz Klemenz wyskoczył najwyżej i posłał piłkę do bramki. I na tym się w niedzielę emocje skończyły.
- Wyjeżdżamy stąd z poczuciem dużego niedosytu. O ile ta pierwsza połowa nie była w naszym wykonaniu najlepsza, to nie musieliśmy jej przegrać. Okazję sam na sam z bramkarzem miał Przemek Frankowski, a później mieliśmy rzut karny, którego nie wykorzystaliśmy. Nie ma co jednak owijać w bawełnę - pierwsza połowa nie była dobra w naszym wykonaniu. W trakcie drugich 45 minut to my posiadaliśmy piłkę i kreowaliśmy sytuacje, często bardzo dobre. W samej końcówce, bodajże w 88. i 90. minucie mieliśmy dwie świetne okazje. W takiej sytuacji, jaką miał Patryk Klimala, musi obowiązkowo dograć piłkę do pustej bramki. Tu nie ma dwóch zdań, wyjeżdżalibyśmy wtedy dużo szczęśliwsi. Mam nadzieję, że wyciągnie z tego odpowiednie wnioski. To jest młody chłopak i na takie rzeczy musi zwracać uwagę. Nie tylko z bramek się rozlicza napastnika, ale też z asyst. Najważniejszy jest zespół i w tej sytuacji na pewno zabrakło tego dogrania. Podkreślić trzeba jednak, że wraz z Karolem (Świderskim – przyp.red.) dali dobre zmiany. Byli bardzo aktywni i rozrywali obronę gospodarzy, ale wiem, że stać ich na lepszą grę - podsumował Mamrot.
Wisła Płock - Jagiellonia Białystok 1:1 (1:0). Bramki: Ricardinho 24 - Lukas Klemenz 55.
Wisła Płock: Thomas Dahne - Alan Uryga, Igor Łasicki, Adam Dźwigała, Mateusz Warcholak - Dominik Furman (85 Semir Stilić), Damian Rasak, Mateusz Szwoch (57 Nico Varela), Damian Szymański, Giorgi Merebaszwili - Ricardinho (75 Jakub Łukowski)
Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Jakub Wójcicki, Nemanja Mitrović, Lukas Klemenz, Guilherme - Martin Pospisil (86 Mile Savković), Taras Romanczuk, Przemysław Frankowski, Bartosz Kwiecień, Arvydas Novikovas (67 Karol Świderski) - Roman Bezjak (80 Patryk Klimala).
(Przemysław Sarosiek/ Foto: pixabay.com/ soccer)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie