
Mieszkańcy domków jednorodzinnych z ulicy Ciołkowskiego od ponad trzech lat mieszkają w ekranowym getcie. Tak sami określają obecnie swoje miejsce zamieszkania. Urzędnicy postawili im wysokie ekrany akustyczne, które chronią co prawda od hałasu, ale chronią również i od światła słonecznego. Bo tak się składa, że ekrany nie są przezroczyste.
Problem z ulicy Ciołkowskiego opisywaliśmy już wiele razy na naszych łamach. Pierwszy raz niedługo po zamontowaniu ekranów akustycznych. Mieszkańcom podoba się to, że mają ochronę od hałasu, ale nie podoba się jej wykonanie. Zwracają uwagę, że ekrany są za wysokie i że nie są przezroczyste. Ze swoich okien oglądają pasy beżowe, białe i żółte. Czują się, jak sami mówią, jak w getcie.
- To jest widok z mojego okna. Ciołkowskiego jeszcze rok temu, to była piękna ulica, obsadzona starymi lipami, grabami, klonami.... Decyzją głupich urzędników, drzewa wycięto, a nam mieszkańcom zafundowano getto – pisała do naszej redakcji Pani Barbara już trzy lata temu.
Kobieta co raz przypomina się, że mieszkanie za takimi ekranami jest nie do zniesienia. Nie dość, że widok z okna jest mało różniący się od widoku z okien więzienia, to na dodatek uliczny kurz leci górą do mieszkań, bo nie ma jak zatrzymać się na drzewach, które wycięto. Poza tym dokucza brak światła słonecznego. Ekrany całkiem skutecznie zasłaniają promienie, bo ustawiono je od strony południowej. To samo zresztą mówił w rozmowie z nami i to zaledwie kilka dni temu, inny z mieszkańców tej samej części ulicy Ciołkowskiego.
- W tej chwili, od grudnia, gdyby ktoś przyszedł i spojrzał na słońce, tego słońca nie ma. Słońce jest dopiero po godzinie 14.00, tu po prawej stronie – powiedział naszej redakcji Pan Robert. – Więc te trzy od góry można by było obniżyć płot, o trzy przęsła. Bylibyśmy zadowoleni. Żeby tu nie inwestować za dużo, dać jakieś te trzy przezroczyste, bo mamy piękny widok, po co go zasłaniać. Nie wiem dlaczego… To jest ewenement w całym Białymstoku, bo nigdzie takich płotów nie ma – dodał.
Ale takie płoty – jak je określa Pan Robert – są w Białymstoku. Podobny widok, tyle że w kolorze zielonym urzędnicy zafundowali mieszkańcom osiedla Białostoczek na nowo wybudowanej ulicy Sopoćki, która została oddana do użytku pod koniec lipca tego roku. Na przedłużeniu Sitarskiej również zamontowano wysokie ekrany akustyczne i też nie są przezroczyste. Od tych mieszkańców również otrzymaliśmy już pierwsze informacje, że jest za ciemno i nic przez ekrany nie widać.
- Prosimy, żeby redakcja zainteresowała się naszym widokiem z okien. Tu jest jak w więzieniu. Nie ma światła i nic nie widać. Nikt nas wcześniej nie informował, że będzie tak to wyglądało, że postawią nam pod oknami ekrany, które zasłonią wszystko, włącznie ze słońcem. W innych miejscach ludzie mają inaczej. Wystarczy spojrzeć na ulicę Ojca Pio albo na Andersa – napisał do naszej redakcji Pan Marek.
Tu najlepiej by było, gdyby mieszkańcy jednak zwrócili się do urzędu miejskiego w Białymstoku z prośbą o wymianę części ekranów, albo przynajmniej części elementów tych ekranów akustycznych, które nie są do końca funkcjonalne. Być może jak petycji będzie więcej, urzędnicy znajdą pieniądze na modernizację barier utrudniających normalne funkcjonowanie, bo tych zmian należy dokonać zaledwie w kilku tylko newralgicznych miejscach. Wstawienie elementów przezroczystych lub niewielkie obniżenie ekranów poprawiłoby sytuację.
Sprawa, można powiedzieć, jest na czasie, bo właśnie powstają kolejne duże arterie drogowe w Białymstoku, przy których też powstaną ekrany akustyczne. Dobrze by było, aby mieszkańcy, którzy swoje mieszkania mają choćby przy Trasie Niepodległości, zainteresowali się tym, jakie ekrany przewidzieli dla nich urzędnicy. I zareagowali w porę, zanim ekrany zostaną zamontowane na stałe. Ludzie najczęściej tylko słyszą, że będą mieli ochronę od hałasu w postaci ekranów akustycznych, co ich uspakaja. Jednak mało kto zwraca już uwagę na to, jak w rzeczywistości i w praktyce ta ochrona będzie wyglądała.
- Tutaj, w tym wypadku, wszyscy byliśmy zasugerowani, że będzie tak jak cała tematyka w ogóle w Białymstoku, że płoty będą przezroczyste, przy kościele jak są, przy galerii. Myśleliśmy, że te płoty będą takie same, przeszklone i nikt nie ingerował. Dopiero jak zobaczyliśmy, że stawiają ten płot, w taki sposób, to nam powiedziano, że mieliście szansę iść do urzędu miejskiego i sprawdzić. Zgoda, mogliśmy to sprawdzić. Ale sąsiad był, nie znał się na rysunku technicznym, zobaczył tylko podstawę, że tu będzie płot, ale nie wziął tego, z czego będzie. I stąd był błąd, bo ten szum byłby wcześniej. Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym – powiedział w rozmowie z nami Pan Robert.
Tematem na pewno zainteresujemy urzędników i radnych, bo ludzie mieszkają tak już kilka lat i nikt nie chce im pomóc. A wystarczy niewiele, aby za ekranami akustycznymi mieszkało się przyjemniej. Można ekrany nieco obniżyć i przede wszystkim wymienić górne części na przezroczyste pleksi.
Tymczasem planowane i już po części realizowane zielone ekrany akustyczne, raczej niewiele zmienią. Bluszcz i inne pnącza zostaną nasadzone od strony ulicy, a nie od strony gospodarstw domowych. Kiedy roślinność porośnie, będzie jeszcze ciemniej, choć z pewnością można będzie liczyć na mniej kurzu i jeszcze mniej hałasu ulicznego.
Inwestycje są w Białymstoku potrzebne i z tym mieszkańcy nie dyskutują. Dyskutują natomiast ze sposobem ich realizacji. Ale najbardziej chcieliby, aby zanim urzędnicy przystąpią do realizacji tych inwestycji, zaczęli dyskutować z mieszkańcami, których inwestycje będą bezpośrednio dotyczyć.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Nie jestem zwolennikiem tych którzy w Białymstoku rządzą, ale gdyby tych ekranów nie było...słyszelibyśmy komentarze, że,, wszędzie postawili , a u nas nie". Narzekanie to nasza narodowa wada
Ciekawe jest to, że przy Trasie Niepodległości (Nowe Miasto), gdzie stoją piętrowe bloki ekrany są 4-metrowe, czyli w zasadzie z poziomu 3,4 piętra już przed hałasem nie uchronią, a w okolicach domków jednorodzinnych stawiają kolosy po (na oko patrząc 7-8 metrów). I pewnie miałem mieć wizualizację 3D w głowie, że z takiej to a takiej odległości, przy takim natężeniu hałasu na ulicy i takim ustawieniu ekranu będzie wszystko ok. No niestety - już teraz słychać, że ekrany nie zdają roli przy jeżdżących tylko samych maszynach budowlanych. Czy ktoś mi udzieli odpowiedzi czy na takim etapie można to gdzieś zgłosić i wymusić przebudowę?
Całe szczęście, że na Leśnej Dolinie trasa leci w tunelu i nie będzie tu ekranów. Bo trzeba by je było postawić do wysokości 12 metrów. Tylko po co? Dźwięk jest tłumiony przez materiał porowaty, a szkło takie nie jest, więc tylko kanalizowałoby dźwięk i go potęgowało (ma to miejsce przy trasie generalskiej - słyszałam). Ekrany tworzą takie getta, a nikt nie protestował choć było to do przewidzenia.
Naprawdę fajne ekrany postawili na nowej części Ciołkowskiego od Branickiego do Mickiewicza. Można?!! Można! Ale to co dostali ci ludzie na starszym odcinku Ciołkowskiego a teraz np. też na Sitarskiej to masakra!! Niech sobie ten Truskolaski zamieszka w takim getcie! A propagandowe obsadzanie kilku ekraników pnączem to śmiechu warte!
Naprawdę fajne ekrany postawili na nowej części Ciołkowskiego od Branickiego do Mickiewicza. Można?!! Można! Ale to co dostali ci ludzie na starszym odcinku Ciołkowskiego a teraz np. też na Sitarskiej to masakra!! Niech sobie ten Truskolaski zamieszka w takim getcie! A propagandowe obsadzanie kilku ekraników pnączem to śmiechu warte!