Reklama

Jaga na łopatkach mimo świetnej gry

Białostocka Jagiellonia przegrała mecz na szczycie w Gdańsku z liderującą Lechią. Spotkanie kolejki stało na wysokim poziomie, choć po ostatnim gwizdku sędziego Tomasza Musiała białostoczanie nie mieli wesołych min. Jaga traci już 6 punktów do Lechii, a po wyprawie na wybrzeżu mocno narzeka na pecha. Seria bez wygranej w Gdańsku trwa już 3 lata.

Jaga zaczęła ten mecz świetnie: dwie doskonałe okazje pod bramką Alomerovićia mieli Roman Bezjak oraz Ivan Runje. Chwilę później Steven Vitoria omal nie wpakował piłki do własnej bramki i wydawało się, że żółto-czerwoni już tylko za chwilę zdobędą gola. Niestety, już w 32. minucie w polu karnym piłka trafiła w rękę Runje oo strzale Michalaka. Sędzia najpierw nie zareagował, ale wtedy odezwał się VAR i skończyło się na rzucie karnym. Białostoczanie długo nie mogli się pogodzić z decyzją twierdząc, że piłka trafiła w rękę Chorwata, który trzymał ją przyciśniętą do ciała. Karnego na gola zamienił Flavio Paixao. 

Jagiellonia odpowiedziała niemal natychmiast: strzałem z 30 metrów popisał się Marko Poletanović, a piłka odbiła się od słupka i wylądowała w bramce. 

- Ta bramka to stadiony świata - mówili po meczu fani Jagi. 

Tuż przed przerwą Jagę znowu spotkał pech: Kubicki strzelił w kierunku bramki strzeżonej przez Kelemana. Piłka zmierzająca prosto w ręce białostockiego golkipera odbiła się od Mitrovićia i wylądowała w bramce Jagiellonii.

- Myślę, że trudno się pogodzić z tym wynikiem po takiej grze mojego zespołu. Do przerwy graliśmy bardzo dobry mecz. Nie wiem, czy to nie było najlepsze 45 minut w tej rundzie, a mimo to przegrywaliśmy 1:2 – powiedział trener Ireneusz Mamrot. 

Trudno się z nim nie zgodzić: Jaga grała w I połowie znakomicie, ale miała kolosalnego pecha. 

Po przerwie widowisko nadal było na dobrym poziomie. Tuż po przerwie Arvid Novikovas popisał się petardą z 17 metrów i uzyskał wyrównanie. Niestety W 67. minucie po dośrodkowaniu Mladenovića Nalepa głową pokonał Kelemana. 

Do końca meczu Jagiellonia ambitnie próbowała wyrównać, ale bez skutków. 

- W drugiej połowie Lechia nas kontrowała, bo praktycznie ośmiu naszych zawodników było z przodu, gdyż próbowaliśmy wyrównać nie naszą grą, a bezpośrednim przeniesieniem piłki pod bramkę.  Nie udało się. Mogę być zadowolony z gry zespołu, ale jestem bardzo niezadowolony z wyniku i tyle, bo nie chce mówić zbyt wiele na inne tematy – podsumował trener Mamrot.

Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok 3:2 (2:1).
Bramki:
Flavio Paixao 37-karny, Jarosław Kubicki 45, Michał Nalepa 67 - Marko Poletanović 39, Arvydas Novikovas 53. Żółte kartki: João Nunes (Lechia),  Burliga, Runje, Guilherme, Novikovas, Pospíšil (Jagiellonia). Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 11 931.

Jagiellonia: Marian Kelemen - Łukasz Burliga (80  Mateusz Machaj), Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme Sitya - Marko Poletanović, Taras Romanczuk - Roman Bezjak (74 Mile Savković), Martin Pospisil (87 Patryk Klimala), Arvydas Novikovas - Karol Świderski.

(PS/ Foto: pixabay.com/ football)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do