Reklama

Jagiellonia: Jest przełamanie, ale forma nadal jest zagadką

Jagiellonia wreszcie przełamała serię porażek i pokazała mistrzowski pazur. Po serii 6 przegranych (czterech w pucharach i 2 w Ekstraklasie) żółto-czerwoni wreszcie wygrali. W niedzielny wieczór przed własną publicznością Jaga pokonała 1:0 Widzew Łódź. I choć mecz rozpoczął się znakomicie, a późniejsze wydarzenia na murawie dawały podstawy do zadowolenia Duma Podlasia zakończyła na skromnym - jednobramkowym - zwycięstwie. Znakomicie, że wreszcie przełamanie, ale pytanie co dalej z Jagą pozostaje nadal otwarte.

Mecz zaczął się fantastycznie: już w 2 minucie Miki Villar wjechał prawym skrzydłem mijając rywali, dośrodkował na 10 metr do Afimico Pululu, a ten bez namysłu huknął na bramkę i było 1:0! Wymarzone rozpoczęcie meczu. Jagiellonia prowadząc zwolniła i liczyła, że mecz wygra się sam. Na boisku przestało się dziać coś ciekawego: piłkarze i piłka przebywali głównie w środkowej strefie boiska. Dopiero około 30 minuty gracze gości dwukrotnie groźnie strzelali na bramkę Dumy Podlasia, ale Maksymilian Stryjek obronił. Tuż przed końcem I połowy Widzew stracił impet i jednego z zawodników: po bezmyślnym faulu Frana Alvareza ten ostatni zobaczył drugi żółty kartonik i goście kończyli w dziesiątkę. 

Na drugą połowę Duma Podlasia wyszła z przewagą i przekonaniem, że kontrolują sytuację i ich zadaniem jest tylko zwiększyć rozmiary wygranej. Białostoccy piłkarze przeważali, atakowali, ale bez powodzenia: groźnie strzelali Jarosław Kubicki, Pululu i Villar, ale efektów bramkowych to nie przyniosło, bo albo ofiarnie odbijali piłkę defensorzy Widzewa albo interweniował Łukasz Gikiewicz. 

Całą drugą część spotkania podopieczni Adriana Siemieńca grali więc w przewadze jednego zawodnika, co miało przełożenie na boiskowe wydarzenia. Żółto-Czerwoni częściej gościli w polu karnym przeciwnika, lecz wynik meczu się nie zmieniał. Najpierw uderzenia Kubickiego i Pululu zostały zablokowane, a następnie potężną bombę posłał Miki Villar, jednak Rafał Gikiewicz nie dał się zaskoczyć. Kiedy wreszcie sędzia Tomasz Kwiatkowski odgwizdał jedenastkę dla Jagi wydawało się, że białostoczanie wreszcie postawią kropkę nad i. Niestety arbiter po wideoweryfikacji odwołał rzut karny. Widzew otrząsnął się i zaraz potem to Stryjek znalazł się w tarapatach. Na szczęście popisał się refleksem i żółto-czerwoni nadal prowadzili. Potem znowu wzrosła przewaga Jagiellonii, za którą nie szła skuteczność: pudłowali Jesus Imaz i Kristofer Hansen (słupek). Zdeprymowani białostoczanie cofnęli się do defensywy co miało zapewnić im bezpieczne dowiezienie wyniku. Niestety wyszło inaczej: Duma Podlasia broniła się, a Widzew seriami wykonywał rzuty rożne. Na szczęście bez efektów, choć kilka razy kibice nerwowo łapali się za głowy. 

Efekt to punktowa zdobycz, przełamanie złej serii i wątpliwości co do formy Jagiellończyków. Bo o ile wygrana bardzo cieszy to styl i gra zdecydowanie mniej. 

- Ostatni mecz rozegraliśmy przeciwko rywalowi, który był od nas kilkukrotnie lepszy. Wiele nauczyliśmy się z tego starcia. To przełożyło się na nasze doświadczenie, także w wymiarze zarządzania meczem. Pokazaliśmy to dzisiaj, notując wygraną i właściwie reagując na ostatni trudny czas. To dla nas bardzo ważne, że po serii porażek udało się nam wygrać i zgarnąć komplet punktów. Bardzo cieszę się z tego zwycięstwa. Teraz przed nami chwila na odpoczynek, po której liczę, że wrócimy silniejsi - stwierdził Amifico Pululu internetowej stronie www.jagiellonia.pl

Trener Adrian Siemieniec nie krył ulgi z wygranej i tego, że wyjątkowo ciężki sierpień jest już za Jagiellonią. 

- Gratulacje dla zespołu za bardzo ważne zwycięstwo. Dziękuję też kibicom za wsparcie, które czuliśmy po raz kolejny. Wszyscy wytrzymaliśmy ten maraton. Był to szalony okres dla wszystkich pracowników klubu i kibiców. Szalony miesiąc sporych doświadczeń. Teraz przyjdzie czas na odpoczynek fizyczny, psychiczny i wyciąganie wniosków. Rozjedziemy się na krótki urlop w dobrych nastrojach. Kończymy z czterema zwycięstwami w lidze na sześć spotkań i w fazie ligowej Ligi Konferencji. Niektórzy chcieliby więcej, ale postaramy się wykorzystać ten bagaż doświadczeń. Czuliśmy zmęczenie fizyczne i psychiczne, ale prowadząc 1:0 bardzo szybko, po kontroli i czerwonej kartce rywala, nie mieliśmy takiego poziomu pewności siebie, jak choćby w ostatniej kolejce minionego sezonu. Potrzebujemy czasu, żeby na nowo tę pewność siebie zbudować. Dziś małym sukcesem jest wytrzytmanie ciśnienia co do naszego sposobu gry. Zmieniliśmy strategię na mecz w Amsterdamie, bo uznaliśmy, że nie było nas stać na taką grę z takim rywalem. Dzisiaj wróciliśmy do tego, co zazwyczaj gramy w lidze i cieszę się z tego zwycięstwa. Chwała drużynie, że wytrzymała ten trudny okres - podsumował szkoleniowiec. 


Jagiellonia Białystok - Widzew Łódź 1:0 (1:0). Bramka: Afimico Pululu 2. Żółte kartki: Michal Sacek (Jagiellonia Białystok), Fran Alvarez, Kreshnik Hajrizi, Jakub Sypek, Rafał Gikiewicz, Marek Hanousek, Sebastian Kerk (Widzew Łódź). Czerwona kartka: Fran Alvarez (Widzew Łódź, 44 -  za 2. żółte). Sędziował: Tomasz Kwiatkowski. Widzów: 13 076.
Jagiellonia: Maksymilian Stryjek - Michal Sacek (90 Dusan Stojinović), Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Joao Moutinho - Miki Villar, Taras Romanczuk, Jarosław Kubicki (75 Nene), Darko Churlinov (65 Kristoffer Hansen) - Jesus Imaz (90 Marcin Listkowski), Afimico Pululu (76 Lamine Diaby-Fadiga)
Widzew: Rafał Gikiewicz - Marcel Krajewski, Mateusz Żyro, Kreshnik Hajrizi (90 Luis Silva), Samuel Kozlovsky - Jakub Sypek (46 Juljan Shehu), Fran Alvarez, Marek Hanousek (78 Sebastian Kerk), Jakub Łukowski (62 Antoni Klimek), Kamil Cybulski (62 Hilary Gong) - Imad Rondić.

Przemysław Sarosiek

Aktualizacja: 04/09/2024 08:44
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do