
Białostocka Jagiellonia może się już skoncentrować na występach ligowych. W czwartek - w belgijskiej Gandawie - żółto-czerwoni zakończyli grę o udział w Lidze Europy odpadając w 3. rundzie eliminacji. Białostoczanie odpadli walcząc do końca z Gent. Z polskich drużyn (wszystkie pożegnały się już z europejskimi pucharami) białostoczanie byli najbliżej powodzenia i zaprezentowali najbardziej przyzwoitą postawę. Czy potwierdzą to w niedzielę w domowym meczu z Piastem Gliwice. Początek tego spotkania o godz. 18.00
Jagiellonia jest wiceliderem ligowej stawki, a jej rywal to trzeci team w tabeli. Teoretycznie zatem zapowiada się mecz kolejki i atrakcyjne spotkanie. Praktycznie jednak trudno dokładnie powiedzieć na co mają liczyć kibice, bo pucharowe porażki polskich ekip obnażyły słabość polskiej ekstraklasy, która okazuje się ustępować większości lig europejskich z luksemburską włącznie.
Dla kibiców z Białegostoku obejrzenie Jagi w meczu z Piastem może być ostatnią okazją do podziwiania drużyny w najsilniejszym składzie. Powód? Dość prozaiczny: Jagiellonia po odpadnięciu z pucharów może pożegnać się z częścią zawodników, o których dopytywały się wcześniej inne kluby. Białostoczanie od lat ze sprzedaży z zyskiem swoich graczy uczyniły znak rozpoznawczy. A ponieważ budżet klubu opiera się na profitach z transferów trudno oczekiwać, że tym razem będzie inaczej. Dlatego możliwe, że niedzielny mecz będzie jedną z ostatnich okazji obejrzenia w żółto-czerwonej koszulce dla Przemysława Frankowskiego czy Arvidasa Novikovasa. Tak czy inaczej dla Jagi to ważne spotkanie: ogranie rywala pozwoli zdyskontować dobrą formę pokazaną w pucharach i przekuć na sukcesy w lidze. Zwłaszcza, że broniąca tytułu Legia jest ewidentnie pogrążona w kryzysie i zapowiada znaczne cięcia wydatków. Jagiellonię stać na dobre wyniki i grę co udowodniła niezłą postawą w Gandawie.
- Rozpoczęliśmy mecz bardzo dobrze. W początkowych minutach byliśmy w zdecydowanym, wysokim pressingu, przedostawaliśmy się w pobliże pola karnego, lecz brakowało nam dokładnego ostatniego podania. Mieliśmy kilka dobrych dośrodkowań i szkoda, że nie zamieniliśmy tego na bramkę. Później przyszedł fragment w środkowej części pierwszej połowy, gdy to Gent dłużej utrzymywał się przy piłce, grał coraz lepiej i strzelił bramkę. Myślę, że pokazaliśmy się tutaj z dobrej strony, aczkolwiek naszym celem był awans, a to się nie udało. Z tego powodu jest nam po prostu przykro - mówił po meczu Ireneusz Mamrot.
Nie wiadomo jaką ostatecznie jedenastkę wystawi w lidze trener Mamrot. Szkoleniowiec nie musi już oszczędzać sił swoich zawodników, ale niektórzy z nich mogą czuć w nogach trudy sierpniowego ekspresu ligowo-pucharowego. Czy Mamrot zaryzykuje grę zmęczonymi graczami z podstawowego składu czy też postawi na dublerów?
KAA Gent - Jagiellonia Białystok 3:1 (1:0). Bramki: Taïwo Awoniyi 13, Roman Jaremczuk 84, Jonathan David 89 - Martin Pospisil 58
Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme - Taras Romanczuk - Przemysław Frankowski, Bartosz Kwiecień (43' Karol Świderski) - Roman Bezjak.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: pixabay.com/ football)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie