
Dwie kamienice przy ulicy Ciepłej miały zostać odnowione. Ten zaplanowany remont miał je uchronić przed dalszym niszczeniem. Na razie wszystko jest tak, jak było, okna są zabite na głucho, a na miejscu nie ma nawet jednego robotnika.
Remonty zależały od uchwalenia planów miejscowych przez miejskich radnych. Plan został uchwalony jeszcze w listopadzie ubiegłego roku, ale w ślad za tym na razie nie poszły działania, jakie zapowiadano. Planowany był generalny remont i renowacja, ponieważ do wnętrz obiektu miałyby się wprowadzić dzieci. A przynajmniej do jednego z nich, bo budynek ma być zagospodarowany pod cel publiczny. Przynajmniej tak to przedstawiała radnym szefowa departamentu urbanistyki z urzędu miejskiego.
- Dwie kamienice z ulicy Ciepłej mogą zostać zachowane, bo zgodnie z istniejącym planem, obydwie zabytkowe zabudowy przeznaczone są do wyburzenia. Linia rozgraniczająca biegnie po połowie budynków. Miasto chce jeden z nich zaadoptować pod potrzeby celu publicznego – wyjaśniała w listopadzie ubiegłego roku Agnieszka Rzosińska.
Kilka dni temu wybraliśmy się na ulicę Ciepłą, pod numer 4, żeby zobaczyć, czy cokolwiek tam się dzieje. Skoro upłynęło już pół roku od przyjęcia planów miejscowych, które miały dać początek odnowieniu kamienic, zakładaliśmy, że być może ktokolwiek jest na miejscu, kto przynajmniej porządkuje teren. Ale nic z tych rzeczy. Wszystko jest dokładnie w takim samym stanie, w jakim było przed podjęciem uchwały planistycznej. Uchwała miała zapobiegać burzeniu obiektów i miała dać możliwość utworzenia placówki opieki nad dziećmi w zabytkowych wnętrzach.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że rozpisanie przetargu na opracowanie choćby dokumentacji projektowej, zajmuje nieco czasu. Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby wcześniej posesję przygotować do nowego celu. Da się choćby uporządkować zieleń, poprawić także ogrodzenie, które przechyla się coraz bardziej na chodnik i ulicę. Można by było również zadbać o ogólne uporządkowanie posesji.
Liczymy na to, że uda się jednak w tym roku przystąpić do prac, które miały ocalić dwie zabytkowe kamienice przy ulicy Ciepłej. Zabytków w Białymstoku mamy coraz mniej, bo jeśli nie poopadają w ruinę, którą w konsekwencji się rozbiera, to nagle przestają być zabytkami i też się je rozbiera. Inne czasami płoną i wciąż w niewyjaśnionych jak dotąd okolicznościach.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pani Agnieszko, myli się Pani jeśli chodzi o możliwosci zagospodarowania terenu przed inwestycją, nikt rozsądny tego nie bedzie robil bo to pieniadze wyrzucone w bloto.
Już widzę, jak po wybudowaniu przez Pana Strusa mega osiedla w centrum, piekielnie wąska ul Ciepła zakorkuje się całkowicie, tworząc poważne zagrożenie np. dla dojazdu straży pożarnej, czy karetek do szpitala MSW, bo ...... trzeba chronić te "zabytki" . Przecież ich wpisanie na listę zabytków to był czysty zabieg taktyczny w walce z deweloperami, a nie oczekiwanie mieszkańców osiedla Sienkiewicza. Tym bardziej nie był to efekt zdrowego rozsądku, który podpowiada, by tu poszerzyć ulicę. Kto tych mieszkańców pytał o te "zabytki". Kto pytał o spójność funkcji zabudowy planowanej (gdzie były konsultacje) z funkcją ów "zabytków"? Mieszkańcy tego osiedla mają dość prowizorki, chodników o szerokości 50 cm i setek pojazdów poszukujących parkingu wokół szpitala MSW. Chronić trzeba mądrze, bo kamienica w stylu tzw. "Białostockiej Szkoły Muratorskiej" ma znaczenie. Ale jakoś żadnej mądrości i spójnej wizji tego kwartału miasta nie widzę. Pakowanie ośrodka dla dzieci w sercu mega betonowego osiedla, albo mega osiedle w sercu przytułka dla dzieci i wątpliwej urody drugiej kamienicy??? Jeszcze mało dzieciaki wycierpiały, aby wsadzać je w serce planowanych żelbetonowych wysokościowców? Niby ten mikro zaniedbany ogród ma być dla nich azylem? To mało jest zielonych miejsc poza ścisłym centrum, aby przeznaczyć je na bezpieczny pobyt dzieci? Czy kogoś zupełnie porąbało i z dzieci chce robić zakładnika przyszłego konfliktu?