
Radni jednogłośnie przyjęli uchwałę i przekazali łącznie 300 tysięcy złotych dwóch gminom na Pomorzu, które dotknął kataklizm. W tym samym czasie prosili prezydenta Białegostoku, aby wygospodarował taką samą kwotę na pomoc mieszkańcom naszego miasta, którzy ponieśli straty w wyniku deszczy nawalnych w maju i czerwcu tego roku.
O sesję nadzwyczajną wnioskował prezydent Białegostoku, który wyszedł z inicjatywą udzielenia pomocy dwóm gminom poszkodowanym przez nawałnicę, która przeszła na terytorium północnej Polski blisko dwa tygodnie temu. To dwie niewielkie gminy: Sośno i Czersk. Prezydent zaproponował, aby do Sośna trafiło 100 tys. zł, zaś do gminy Czersk 200 tys. zł. Sam jednak na tę sesję Tadeusz Truskolaski nie dotarł. Radni, mimo dyskusji przed głosowaniem w tej sprawie, finalnie zgodzili się na zmiany budżetowe i przekazanie wnioskowanych kwot.
Jak wyjaśniała radnym skarbnik miasta – Stanisława Kozłowska – jeszcze przed głosowaniem, włodarze obydwu gmin, do których miała trafić pomoc, dziękowali telefonicznie za okazane zrozumienie i pamięć oraz solidarność w tak trudnych momentach. Nawałnica bowiem przyszła tam nagle i dokonała ogromnych zniszczeń, które wciąż usuwane są przez setki strażaków, żołnierzy i wolontariuszy. Radni dowiedzieli się, że pieniądze, które trafią do obydwu poszkodowanych gmin będą pochodziły z funduszu socjalnego, a konkretnie z puli dodatków mieszkaniowych.
- Wszyscy, którzy zgłaszają się po dodatek mieszkaniowy otrzymują go. Ludziom teraz, także w Białymstoku, żyje się coraz lepiej i nie muszą korzystać z dodatków mieszkaniowych w takiej ilości, jak kiedyś. Wiemy już, że nie wydamy wszystkich środków na ten cel – wyjaśniała radnym skarbniczka.
Wiadomo, że pieniądze przekazane przez samorząd białostocki pójdą w całości – w gminie Sośno na wyremontowanie zniszczonej infrastruktury komunalnej. Czersk natomiast przeznaczy je na ścieżki rowerowe i budowę oświetlenia przy ścieżkach rowerowych. Te informacje nieco zdezorientowały naszych radnych, ponieważ byli przekonani, że 300 tysięcy złotych trafi do poszkodowanych kataklizmem mieszkańców. Tu znów skarbnik miasta wyjaśniła, że nie ma takiej możliwości, aby samorząd przeznaczał pieniądze konkretnym mieszkańcom, bo można je wyłącznie przekazać samorządowi.
To samo też dotyczy mieszkańców Białegostoku, którzy w wyniku ostatnich ulew, jakie nawiedziły nasze miasto, zostali w zasadzie bez pomocy. Oni również nie mają szans na otrzymanie pomocy bezpośrednio od lokalnego samorządu. To ważne, ponieważ radni zwrócili się do prezydenta Białegostoku o kolejne 300 tysięcy złotych, które byłyby w całości przeznaczone na odszkodowania lub naprawy mienia zniszczonego nawałnicami w naszym mieście.
- Prawdą jest, że mieszkańcy Białegostoku w wyniku ostatnich deszczy nawalnych, które spowodowały powodzie, też ucierpieli. Sami państwo dobrze wiedzą, że mnóstwo kierowców, którzy poruszali się samochodami osobowymi, kierowcy którzy nie mieli wykupionego autocasco, to ich samochody zostały pozalewane. Ale chyba nikt do urzędu miasta się nie zgłaszał po takie odszkodowania – mówił radny Henryk Dębowski, szef klubu radnych PiS.
Urząd Miejski nie informował szeroko mieszkańców, że istnieją możliwości otrzymania odszkodowania lub pomocy po ostatnich ulewach w Białymstoku. W zasadzie do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie – bo to wyłącznie MOPR udziela takiej pomocy – zgłosiła się tylko jedna osoba, na której dom i samochód spadło drzewo. W tym przypadku Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Białymstoku przyznał zasiłek w wysokości 3 tysięcy złotych. Z tym, że to w żaden sposób nie pokryło strat. Sama naprawa dachu pochłonęła znacznie więcej pieniędzy. I większość z tej kwoty internauci zebrali na portalu akcyjnym. Niedawno kupili także używany samochód starszemu małżeństwu. Łączna pomoc, jaka trafiła do poszkodowanych mieszkańców, jest około pięciokrotnie większa od tej udzielonej przez urząd.
- Pan Romuald naprawił swój dach, dach już nie przecieka. Natomiast to mieszkanie trzeba ocieplić. Kiedy nadejdą mrozy, pan Knajdek, jak i jego żona – to są starzy ludzie, emeryci – nie będą w stanie go ogrzać i będą marzli w tym mieszkaniu – mówił radny Wojciech Koronkiewicz.
Na taką prośbę obecna na posiedzeniu szefowa Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Białymstoku stwierdziła, że mężczyzna powinien jeszcze raz zgłosić się ze stosownym wnioskiem i będzie on rozpatrzony. Inni z mieszkańców naszego miasta nawet nie wiedzieli, że jest możliwość ubiegania się o pomoc w jakiejkolwiek postaci. Prezydent zaraz po ulwach i powodzi tłumaczył przecież, że straty są niewielkie. Z tym, że mówił o stratach na mieniu Miasta Białystok, a nie prywatnych osób, z których znaczna część poniosła akurat wielotysięczne szkody.
Radni prosili prezydenta, aby zadbał także o własnych mieszkańców, którzy są poszkodowani różnymi kataklizmami. Przede wszystkim o to, aby na stronie miasta i za pomocą dostępnych nośników, informować ich o możliwościach ubiegania się o pomoc. Radny Henryk Dębowski podkreślał nawet, że w odpowiedzi na interpelację złożoną do prezydenta jeszcze w maju tego roku, uzyskał informację, że w ciągu ostatnich 10 lat, tylko jedna osoba skorzystała z pomocy udzielanej przez Miasto Białystok po szkodach spowodowanych zalaniem.
Prezydent nie odpowiedział radnym na takie apele, ponieważ choć zwołał nadzwyczajną sesję Rady Miasta, sam nie pojawił się na niej. Wszelkich odpowiedzi udzielali za niego urzędnicy i jego pierwszy zastępca – Adam Poliński. Ale w zasadzie w tej sprawie padło tylko jedno wyjaśnienie, że białostoczanie mają możliwość zgłaszania się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, bo samorząd nie może przekazywać pieniędzy konkretnym osobom.
- Jeszcze raz mówię, że z budżetu miasta nie wskazuje się środków na pomoc. Od tego jest u nas Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Tam należy składać wnioski – wyjaśniła Stanisława Kozłowska.
Tylko z tej dyskusji było widać, że pomoc własnym mieszkańcom jest w Białymstoku słabo propagowana i w zasadzie mało kto wie, gdzie i z jakim wnioskiem się po nią zgłosić. To powinno ulec zmianie i radni prosili o poprawę istniejącego stanu rzeczy. Niemniej, mając na uwadze ogromne zniszczenia w pomorskich gminach, jednogłośnie podjęli decyzję o wsparciu gminy Czersk i Sośno. Te 300 tysięcy, jak wspomnieliśmy, nie trafi tam do poszkodowanych mieszkańców, ale na naprawę i budowę nowej infrastruktury gminnej.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z youtube.com)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie