
Można powiedzieć, że to ewenement na skalę ogólnopolską, bo żaden dyrektor placówki szkolnej jeszcze nie usłyszał aż takiej ilości zarzutów, jakie prokuratura postawiła Barbarze R. Była dyrektorka Policealnej Szkoły nr 2 Pracowników Medycznych i Społecznych w Białymstoku będzie odpowiadała za 742 przestępstwa, w większości o charakterze korupcyjnym.
Pracownicy szkoły dopiero w 2014 roku przerwali milczenie i zaczęli szukać pomocy oraz zgłaszać nieprawidłowości do organów ścigania, które widzieli w swojej szkole. Wcześniej zgłaszali je do przełożonych w urzędzie marszałkowskim, na które nie było żadnej reakcji. W mediach, ale też i u śledczych sprawa nabrała tempa w październiku 2014 roku, kiedy podczas uroczystości z okazji Dnia Nauczyciela dyrektorkę ze szkoły na oczach uczniów mundurowi wyprowadzili w kajdankach.
Po ponad roku dochodzenia w tej sprawie, śledczy przedstawili oskarżonej 444 zarzuty. Już wówczas był to ewenement na skalę kraju. Z tym, że dochodzenie trwało dalej, ponieważ trzeba było jeszcze sprawdzić sporo dokumentów. I obecnie prokuratura znalazła dowody aż na 742 przestępstwa – w tym większość o charakterze korupcyjnym, bo prawie 730. Przestępczy proceder Barbara R. miała uprawiać na terenie szkoły przez ponad pięć lat. Od jesieni 2008 roku do końca lipca 2013 roku. Chodziło głównie o łapówki wręczane przez pracowników szkoły, którzy musieli je wręczać, by nadal móc pracować. I tym właśnie tłumaczone są obecnie zarzuty dotyczące przekazywania pieniędzy.
- W zamian za zatrudnianie w kierowanej przez nią placówce, przedłużenie istniejących umów o pracę, zawieranie kolejnych umów o pracę na czas określony, przyjmowania przez nią korzyści majątkowych, wręczanych wyłącznie z obawy przed zwolnieniem z pracy – przekazała jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia sędzia Beata Wołosik z Sądu Rejonowego w Białymstoku informację o zarzutach wobec Barbary R.
Kwoty wręczane przez pracowników były rzędu od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Chociaż oskarżona nie gardziła kwotami mniejszymi, poniżej 100 złotych. Pracownicy, którzy poinformowali śledczych o tym, co się dzieje w szkole, przekazali również, że w szkole panowała zła atmosfera nie tylko z tego powodu. Zdarzało się, że była dyrektorka podważała publicznie kompetencje pracowników, poniżała ich i szykanowała, kiedy nie stosowali się do jej oczekiwań.
Także i te kwestie stały się obiektem dochodzenia śledczych, podobnie jak wyłudzenia pieniędzy na rzekome szkolenia, które nigdy się nie odbyły. Stąd na ławie oskarżonych zasiądą jeszcze dwie inne osoby, które pomagały fałszować dokumenty – właśnie w sprawie szkoleń. Z tytułu takiej działalności pokrzywdzony jest Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego, który przekazywał pieniądze na ten cel.
- Działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej wspólnie i w porozumieniu z inną osobą wystawiła dwie faktury VAT wiedząc, że do tego szkolenia nie doszło. Poświadczyła w ten sposób nieprawdę, bo zostały wypłacone środki na szkolenie kadr szkoły – dodała sędzia Wołosik.
Nikt nad tym nie panował, nikt nie sprawdzał, a skargi pracowników były przyjmowane jedynie do wiadomości. Przyjmował je do tej tak zwanej wiadomości przede wszystkim były marszałek województwa podlaskiego – Jarosław Dworzański i odpowiedzialny wówczas za edukację w zarządzie województwa – Jacek Piorunek. Obydwaj byli wówczas członkami Platformy Obywatelskiej, podobnie jak oskarżona Barbara R, kiedy piastowała funkcję dyrektora placówki.
Pracownicy, którzy informowali ówczesny nadzór nad placówką oświatową, odbijali się długo od ściany. Nikt ich nie chciał słuchać, kiedy podawali kolejne informacje. Sama Barbara R. miała śmiać się z takich działań, bo – jak przekazali pracownicy – chwaliła się znajomościami politycznymi z wysokimi działaczami Platformy Obywatelskiej i twierdziła, że nic jej zrobić nie można.
- Ona się chwaliła otwarcie, że dobrze zna się z Dworzańskim i nic jej nie można będzie zrobić. Pokazywała nam zdjęcia z politykami Platformy. Z tego, co pamiętam, jedno chyba miała z Donaldem Tuskiem. Cały czas powtarzała, że jak nam się w szkole nie podoba, to możemy poszukać pracy gdzie indziej, a jej włos z głowy nie spadnie – mówiła nam już ponad dwa lata temu jedna ze zwolnionych ze szkoły osób.
Te słowa potwierdzali również i inni ówcześni pracownicy Policealnej Szkoły nr 2 Pracowników Medycznych i Społecznych w Białymstoku. A także ci, którzy już nie pracowali od dłuższego czasu. Bo trzeba tu koniecznie dodać, że część osób nie wróciła do pracy w edukacji w ogóle, po tym, co ich spotkało. Niektórzy musieli zacząć terapie w trosce o swoją kondycję psychiczną, żeby jakoś stanąć na nogi, po traumie, jaką przeszli z byłą szefową placówki.
Już na początku 2015 roku, kiedy okazało się, że sprawa jest poważna i nie rozejdzie się „po kościach”, ówczesny marszałek województwa podlaskiego przedstawił radnym Sejmiku projekt uchwały o likwidacji szkoły w ogóle. I radni taką uchwałę podjęli. Szkoła więc zakończyła formalnie działalność. Wcześniej ze stanowiska została zwolniona Barbara R., której jednak jeszcze wiele miesięcy po aresztowaniu było wypłacane wynagrodzenie dyrektora.
Obecnie Barbara R. będzie odpowiadała na blisko 750 zarzutów, głównie o charakterze korupcyjnym. Wraz z nią na ławie oskarżonych zasiądzie jeszcze dwóch pracowników, którzy poświadczali nieprawdę w dokumentach. Sąd jeszcze nie wyznaczył terminu rozprawy, ale na pewno stanie się to już po nowym roku.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Proszę także zainteresować się innymi urzędami. To nie jest wyjątek. Ktoś musi tutaj "posprzątać".
Przyjrzeć wypadało by się również Pani dyrektor z Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Janowie, tylko że tam na Dzień Nauczyciela nagrody dostają sprzątaczki, konserwator i inni z obsługi szkoły - bliskie osoby z grona pani dyrektor. A nauczyciele z wykształceniem pedagogicznym za pracowitość swoją nawet zwykłego słowa Dziekuje nie usłyszą. Pozdrawiam.
Kolejność winy: 1.Atmosfera bezhołowia podlaskiego 2.Jarosław Dorzański ,zielone światło dla bezkarności,brak stosownej (niestosowna była ) Reakcji na zgłaszane nieprawidłości 3.J.Piorunek,jw.plus tchórzostwo 4.B.R jako skutek 1.,2.,3.
Przyjrzeć się należy pani dyrektor Zespołu Szkół nr 16 Alicji G. która współdziałała z panią Barbarą R zatrudniając jej konkubenta Tadeusza O, bez konieczności świadczenia pracy a w zamian pani Barbara R zatrudniała podstawionych pracowników z Zespołu Szkół nr 16 którzy również nie mieli obowiązku świadczenia pracy. tylko że wynagrodzenie musieli przekazać Alicji G
Mam nadzieję ,że te potwór nie wywinie się i pójdzie siedzieć.
Obecnie u Pani Sylwii Anny S. w szkole w Janowie pracuje Pani Alicja G. A Pani Sylwia Anna S. pracuje u Pani Alicji G. w ZS Nr 16. Obie Panie dyrektor zatrudniają się nawzajem i świetnie się bawią. Może ktoś by sprawdził czy jest to w zgodzie z prawem.
Mam nadzieję, że niedługo usłyszymy również zarzuty wobec dyrektor Szkoły Podstawowej Agnieszki K, oraz Tomasza J.
Przed tym co się dzieje w placówkach szkolnych ale i urzędach białostockich ludzie naprawdę uciekają z tego miasta. Co z tego, że miasto ładne, zadbane, kiedy trzeba się poniżać żeby mieć pracę. Tak nie może być a tą panią dla dobrego przykładu posadzić w ZK. Inaczej będzie dalej to bagno w Białymstoku.
W artykule nie występuje p.K.Domas,który Miał zastępować p.B.R na czas spacyfikowania Zbuntowanych pracowników przez Nierząd Marszałkowski na czele z białostockim Carringtonem-Jarosławem Dworzańskim. P.K.Domas zachowywał się jak amoralna kukła Sterowana niewidzialną ręką Mocodawcy,który miał pewność rozmydlenia sprawy niewykluczone,że i taką pewność ma i dzisiaj. Dosięgnięcie tego Fantomasa to obrona honoru Białegostoku i wiary w minimum moralności Urzędniczej.Urzędnicy oczyszczajcie się !
W artykule nie występuje p.K.Domas,który Miał zastępować p.B.R na czas spacyfikowania Zbuntowanych pracowników przez Nierząd Marszałkowski na czele z białostockim Carringtonem-Jarosławem Dworzańskim. P.K.Domas zachowywał się jak amoralna kukła Sterowana niewidzialną ręką Mocodawcy,który miał pewność rozmydlenia sprawy niewykluczone,że i taką pewność ma i dzisiaj. Dosięgnięcie tego Fantomasa to obrona honoru Białegostoku i wiary w minimum moralności Urzędniczej.Urzędnicy oczyszczajcie się !
Pan Dworzański o wszystkim wiedział, i krył to z premedytacją. Jeździł sam do pani dyrektor, rozmawiał i .... się rozkoszował panią dyrektor. Wiedzą o tym wszyscy dobrze poinformowani. Zresztą Pa Jarosław jest znany z tego, że wykorzystywał takie panie (coś na ten temat wiedzą w szkole w której pracował). Panie Marszałku Kosicki, proszę się wziąć za tego pana, to jaszcze posiedzi w ciupie (tam mu na pewno zrobią dobrze!!!)
Polecam historyczny artykuł https://ddb24.pl/artykul/nepotyzm-obecnie-rodzinna-atmosfera/88786
Polecam historyczny artykuł https://ddb24.pl/artykul/nepotyzm-obecnie-rodzinna-atmosfera/88786