Reklama

Amnesty Polska: „Komisja Europejska powinna niezwłocznie wszcząć przeciwko Polsce…” A to nie można było tak od razu?

Tak zwany raport, który opublikowała Amnesty Polska kilka dni temu zawiera łącznie 35 stron. Ale jeszcze zanim dotrzemy do strony 10 pojawia się zdanie: „Komisja Europejska powinna niezwłocznie wszcząć przeciwko Polsce postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego...”. I chyba tylko po to powstał ten raport, który nie zawiera nic więcej ponad to, o czym pisały polskojęzyczne media niosące przekaz białoruskich i rosyjskich służb jeden do jednego przez ostatni rok w sprawie sztucznie wywołanego kryzysu migracyjnego.

Jedną rzecz trzeba wiedzieć na początek. Raport jest napisany praktycznie tylko na podstawie opowieści nielegalnych migrantów, którzy usiłowali się przedostać z Białorusi do Polski, albo się przedostali i przebywają w ośrodkach dla cudzoziemców, albo wyjechali już po przedostaniu się do Polski do krajów zachodnich Unii Europejskiej. Raport praktycznie nie zawiera ani jednej litery wyjaśnień uprawnionych do tego organów państwa polskiego, które potwierdziłyby lub zaprzeczyły opowieściom przekazywanym przez migrantów.

O prawdziwości takich opowieści można było już się przekonać choćby w materiałach, jakie publikowane były na łamach mediów. Chyba nie ma w Polsce nikogo, kto nie słyszałby opowieści o Ibrahimie, który płynął w listopadzie rzeką przez sześć dni i nocy, bez jedzenia i wody i praktycznie w ogóle nie odpoczywał. Ta opowieść była przecież przekazana przez nielegalnego migranta jednej z osób, która przekazała ją dalej polskojęzycznej stacji telewizyjnej. Innym razem słyszeliśmy o kopaniu grobów patykami w zamarzniętej ziemi, w której pochowanych miało zostać nawet kilka osób. Media przyjmowały takie treści bezwiednie i publikowały je uznając je za prawdę. Podobnie jest też z opowieściami migrantów, jakie przekazali działaczom z Amnesty Polska i na ich podstawie powstał raport.

Mało tego, ponieważ raport Amnesty Polska opisał sytuację panującą w zamkniętych ośrodkach dla cudzoziemców, do których trafiają na mocy decyzji sądu. Ani Straż Graniczna, ani żaden inny urząd nie decyduje samodzielnie o tym, gdzie zostają umieszczone osoby zatrzymane na granicy polsko – białoruskiej. Takie decyzje podejmują wyłącznie sądy. Ale co więcej, nikt z Amnesty Polska nie został wpuszczony do takiego ośrodka, więc raport i w tym miejscu odnosi się wyłącznie do opowieści cudzoziemców, którzy mogli przekazywać dowolne historie o sytuacji panującej w takich ośrodkach, a te nie zostały w żaden sposób zweryfikowane przez kogokolwiek.

Mimo że polskie władze odmówiły Amnesty International dostępu do ośrodków zamkniętych, przeprowadzono rozmowy z dziesiątkami osób, które mają za sobą doświadczenie przebywania w nich, w tym z osobami wcześniej zatrzymanymi oraz tymi, które nadal przebywają w tych ośrodkach; z tymi ostatnimi rozmawiano telefonicznie. Ich zeznania budzą poważne obawy co do warunków przetrzymywania i braku znaczących zabezpieczeń przed złym traktowaniem zatrzymanych przez strażników i inne osoby zatrudnione w ośrodkach. Choć warunki panujące w poszczególnych ośrodkach różnią się między sobą, ludzie wyróżniają ośrodki zamknięte w Wędrzynie i Białymstoku jako szczególnie problematyczne, charakteryzujące się znacznym przeludnieniem, niespełniające standardów i z niewystarczającym dostępem do wody i urządzeń sanitarnych (WASH), brakiem prywatności i skrajnie ograniczonym dostępem do opieki medycznej, pomocy psychospołecznej i prawnej. Prawie wszystkie osoby, z którymi rozmawiała Amnesty International, spędziły czas w jednym lub obu ośrodkach” – czytamy w raporcie organizacji.

Warto tu powiedzieć, że do strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców w Białymstoku od 1 marca tego roku mogą wchodzić osoby z zewnątrz. Nie są do tego potrzebne żadne decyzje polskich władz, a jedynie zgoda Naczelnika Wydziału – Kierownika Strzeżonego Ośrodka dla Cudzoziemców w Białymstoku. Wystarczyło wystąpić z odpowiednim wnioskiem w tej sprawie. Raport jednak nie wspomina ani słowem, czy ktokolwiek z Amnesty Polska występował z takim wnioskiem, a jeśli tak, to co znalazło się w uzasadnieniu odmowy na widzenie.

Mimo to, w raporcie został opisany ponoć tragiczny stan czystości łazienek i pomieszczeń sanitarnych. Kolejny raz opis ten zamieszczono wyłącznie na podstawie opowieści cudzoziemców, bez sprawdzenia czy mają one cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Sam fakt, że Rzecznik Praw Obywatelskich był „poważnie zaniepokojony panującymi tam warunkami i stwierdził, że lokalizacja obozu na terenie czynnego obiektu wojskowego "rażąco narusza prawa" osadzonych”, kiedy opisywane były warunki w ośrodku dla cudzoziemców w Wędrzynie, to jednak trochę za mało, aby dać wiarę w opowieści cudzoziemców o tym jak jest w rzeczywistości. Rzecznik bowiem odnosił się do samego miejsca, w jakim funkcjonował ośrodek, czyli w obiekcie wojskowym, a nie do tego, jakie warunki sanitarne w nim zapewniono. Mimo to Amnesty Polska połączyło jedno z drugim, żeby opis wyglądał na bardziej dramatyczny.

Do spraw opisywanych w raporcie Amnesty Polska będziemy jeszcze wracać, ale w tym miejscu trzeba koniecznie powiedzieć o dwóch sprawach. W żadnym akapicie nie poświęcono ani jednego zdania o tym, że wszyscy cudzoziemcy, którzy przyjechali na Białoruś, z której usiłowali się nielegalnie wedrzeć do Polski, przyjechali tam z własnej inicjatywy. Sami podjęli decyzję o wykupieniu „wycieczki” będąc świadomymi, że płacą za popełnienie przestępstwa. A tym jest właśnie nielegalne przekraczanie granicy. Amnesty Polska pominęła też fakt, że ani jedna osoba, która z Białorusi trafiła do Polski, nie zgłosiła się wcześniej do placówki konsularnej w kraju swojego pochodzenia, ani w Mińsku, czy w Grodnie, aby uzyskać wizę humanitarną, która pozwoliłaby na udzielenie jej pomocy przez państwo polskie.

Raport Amnesty Polska nie zawiera również informacji, że cudzoziemcy, którzy trafili do otwartych ośrodków dla cudzoziemców praktycznie w 100 proc. uciekli z nich, nie czekając nawet na rozpatrzenie wniosku o nadanie statusu uchodźcy. Ich pobyt w takim ośrodku trwał najdłużej kilka dni. Co pokazuje, że nie ma mowy o żadnych uchodźcach szukających w Polsce schronienia, a raczej o migrantach ekonomicznych, szukających lepszego miejsca do życia. Nie jest to oczywiście zabronione, że ktoś szuka lepszych warunków do życia, ale za to bardzo słabo wygląda, gdy ten ktoś twierdzi, że ucieka przed wojną czy prześladowaniami i tym argumentuje swoje przestępcze zachowanie – czyli przekraczanie granicy wbrew przepisom. Słabo jest więc z tłumaczeniem chęci otrzymania przez taką osobę pomocy, której de facto nigdy nie oczekiwała i nie była nią zainteresowana.

Ani słowem Amnesty Polska nie odniosło się do ataków na polskich żołnierzy i funkcjonariuszy, które trwają od miesięcy na granicy polsko – białoruskiej. Tym bardziej, że ataki są przecież podejmowane przez te ponoć wycieńczone osoby, które służby białoruskie mają trzymać przez wiele dni bez jedzenia i picia. Wydaje się więc, że raport powstał wyłącznie po to, aby dać powód Komisji Europejskiej do ukarania Polski. Mimo, że obecna cały czas i obserwująca działania polskich służb europejska Agencja Frontex wzorowo oceniła działanie polskich służb granicznych. Do tematu raportu Amnesty Polska jeszcze będziemy wracać.

(Bernard Tymiński/ Foto: podlaska.policja.gov.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do