
W sobotnim ataku paniki na placu w Turynie rannych zostało około 1400 osób. Wiadomo, że są wśród nich Polacy w liczbie co najmniej dwóch. Panika wybuchła po tym, gdy ktoś odpalił petardę, a ktoś inny krzyknął „bomba”.
Skończyły się spokojne czasy w Europie i skończyły się na własne życzenie tejże Europy. Choć kontynent nie jest już targany działaniami zbrojnymi, to trwa wojna religijna i ideologiczna. Mieszkańcy krajów, w których mieszka przede wszystkim wielu islamistów, nie czują się spokojnie. Tylko kilkanaście ostatnich dni przyniosły zamachy, w Manchesterze oraz w Londynie. Za to w Turynie wystarczyła zaledwie pogłoska o zamachu, żeby doszło do tragedii.
Do wydarzeń doszło w minioną sobotę, kiedy na placu zgromadziły się tysiące ludzi, żeby obejrzeć finałowy mecz Ligi Mistrzów pomiędzy Juventusem a Realem Madryt. Na razie wiadomo jest tyle, że do ataku paniki doszło na skutek tego, że około 22.30 na Placu San Carlo ktoś odpalił petardę, a następnie podniosły się krzyki, że wybuchła bomba. Ludzie zaczęli uciekać w popłochu, często depcząc po sobie i tratując się nawzajem. Ucierpiało około1400 osób.
Wiadomo już, że wśród poszkodowanych jest co najmniej dwójka Polaków. Taką informację około południa w niedzielę (4 czerwca) podało polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Poinformowało również, że polski konsulat w Mediolanie udziela pomocy konsularnej rannym oraz i jest w kontakcie z ich rodzinami. Włoskie służby na miejscu maja pełne ręce roboty, ponieważ wiele osób jest mocno poturbowanych i okaleczonych, między innymi szkłem.
Ta sytuacja pokazuje wyraźnie, że Europa nie jest spokojnym kontynentem, mimo że na jej terenie nie toczą się żadne działania zbrojne. Wiodący dotąd spokojne życie mieszkańcy europejskich stolic, ale i mniejszych miasteczek, nie mogą się czuć spokojnie. Jak widać efekt zamachów terrorystycznych, które przeprowadzono w różnych krajach w ciągu ostatniego roku, zbiera krwawe żniwo. Ludzie nie czują się bezpiecznie, ani spokojnie i nie wiadomo, kiedy znów jakiś szaleniec spowoduje śmierć niewinnych osób, które mają prawo chodzić ulicami lub oglądać mecze. Dlatego wybuchy paniki mogą pojawiać się częściej.
Aktualnie wiadomo, że jeden z Polaków poszkodowanych w wyniku wybuchu paniki na placu w Turnie, opuścił już szpital i jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Drugi pozostaje pod opieką włoskich służb medycznych.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maicorowska/ Foto: zrzut ekranu z youtube.com)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie