Nie było bożonarodzeniowego cudu w poświątecznym występie Żubrów Abakus Okna Białystok. Ekipa trenera Kamila Piechuckiego przegrała 86:96 w Starogardzie w walce z Kociewskimi Diabłami. Faworyzowani gospodarze bardzo długo nie potrafili zdominować outsiderów z Białegostoku. Zespół ze stolicy województwa podlaskiego po wygranej z Miners Katowice zaprezentował się z bardzo dobrej strony co jest dobrym prognostykiem przed pierwszym meczem w 2026, gdzie zagrają z GKS Tychy (3 stycznia, godz. 15.00 w hali SP 50).
Białostoczanie w tym meczu zaprezentowali się z dobrej strony: mieli naprawdę dobrą skuteczność w rzutach za dwa (55,6 procent) i za 3 punkty (52,9 procent). Nieźle wyglądała też skuteczność w osobistych (70,8 procent).
Pierwsze minuty należały do miejscowych, którzy wygrywali 8:2. Pierwsze punkty zdobył dla białostoczan Roman Janik. Potem koncert gry dał Samajae Haynes-Jones, który rzucał z dystansu i wchodził pod kosz rywali jak nóż w masło. W efekcie 2 minuty przed końcem kwarty miejscowi prowadzili już tylko 14:13 po osobistym Myles Douglas. Miejscowi poderwali się jeszcze raz doprowadzając w minutę do stanu 20:13, ale ostatnie słowo należało do białostoczan, którzy zmniejszyli stratę do 17:20 po osobistych Witalija Kowalenki.
Początek drugiej kwarty to ciąg dalszy skutecznych ataków Żubrów: po trafieniu Samajae i trójce Didier-Urbaniaka białostoczanie pierwszy raz objęli prowadzenie w tym meczu (22:21). Przez kilka minut raz jedna, a raz druga ekipa minimalnie prowadziła lub na tablicy wyników był remis. Potem doskonałą formę pokazał Monty Buckingam i to dzięki jego rzutom i asystom SKS wyszedł na prowadzenie 30:26. Potem jednak to miejscowi prowadzili już siedmioma punktami (35:28, 42:37, 47:40), a ostatnie sekundy należały do Kociewskich Diabłów, które zeszły do szatni z przewagą 10 oczek (51:41).
Wprawdzie po przerwie ekipa ze Starogardu prowadziła dwunastoma punktami (53:41), ale to białostoczanie w szatni bardziej uporządkowali swoje szyki. I zaczęli bardzo szybko odrabiać straty: pięć punktów Douglasa (Myles grał nerwowo i już w 2 kwarcie miał na koncie 4 faule), a potem trafienia świetnie broniącego Czarka Karpika i Kowalenki sprawiły, że przewaga liderów topniała w oczach. Dwie minuty przed końcem kwarty po trójce Kowalenki białostoczanie przegrywali już tylko 59:63. Potem wprawdzie zryw gospodarzy dał im znów 9 oczek przewagi, ale końcówka należała do białostoczan: dwa trafienia Bartosza Proczka i osobisty Karola Kutty sprawiły, że przed ostatnią kwartą był remis 71:71.
Jeszcze 2 minuty przed końcem białostoczanie remisowali 73:73 i wydawało się, że dopiero ostatnie sekundy przesądzą o sukcesie jednej z ekip i możliwy jest sensacyjny triumf Żubrów. Niestety potem błędy Haynesa-Jonesa i dwie skuteczne kontry gospodarzy dały im 4 oczka przewagi. Wprawdzie Amerykanin trójką prawie odrobił straty (76:77), ale kolejne minuty należały do miejscowych, którzy wygrywali już 82:77 i 85:80. Ostatnia chwila, kiedy Żubry miały jeszcze nadzieję na wygraną to sytuacja, kiedy na zegarze było 2:53 do końcowej syreny a wynik po trafieniu Krystiana Tyszki wynosił 82:85. Niestety potem trafienia Kordalskiego, Buckinghama i Adamczyka dały gospodarzom bezpieczne 7 punktów przewagi. Ostatnie 90 sekund to pełna kontrola wydarzeń faworyzowanych gospodarzy, którzy skończyli mecz przewagą 10 punktów.
Sędziowali: Krzysztof Tuński, Mateusz Wiszniewski, Damian Ottenburger.
Widzów: 1950.
Fulimpex: Rafał Komenda 9, Bartosz Majewski 9, De'Monte Buckingham 22, Adrian Kordalski 5, Arkadiusz Adamczyk 21, Mateusz Górka 2, Sebastian Kowalczyk 0, Daniel Ziółkowski 15, Mateusz Bartosz 13.
Żubry: Samajae Haynes-Jones 23, Benjamin Didier-Urbaniak 3, Myles Douglas 12, Krystian Tyszka 10, Witalij Kowalenko 11, Cezary Karpik 6, Karol Kutta 4, Roman Janik 5, Łukasz Klawa 7, Bartosz Proczek 5, Mateusz Itrich 0.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie