Takie oto pytanie stawiają trzej białostoccy kierowcy. Wytykają błędy w oznakowaniu ulic Zwierzynieckiej oraz Łomżyńskiej. Tłumaczą, że oznakowanie poziome i pionowe obu jest sprzeczne ze sobą. Ich zdaniem pokazuje to ułomność Zarządu Dróg Miejskim w Białymstoku.
Jerzy Rożko, Przemysław Kownacki i Dariusz Adamik od dawna tropią absurdy drogowe. Są pomysłodawcami nieformalnego - na razie - Stowarzyszenia Białostockie Drogi.
Ostatnio zainteresowali się dwiema ulicami, a ściślej - ich oznakowaniem. Znaki pionowe i te namalowane na jezdniach wzajemnie się wykluczają. Czy kierowcy mają rację?
Zaczynamy od ulicy Zwierzynieckiej.
Jak widać na zdjęciu, stoi znak zakazu skrętu w lewo. Znajduje się tutaj tak zwana przełączka, aby kierowcy mogli zawrócić jadąc Zwierzyniecką w stronę Kopernika. Znak postawiono więc przy jezdni prowadzącej w przeciwnym kierunku.
- Urzędnicy chyba mają kierowców za skończonych bałwanów. Bo taka jest geometria tej przełączki, że i tak za bardzo w tym przypadku w lewo nie da się skręcić. Trzeba by było być naprawdę anty inteligentnym. Po co zatem znak w tym miejscu? Chyba tylko dlatego, żeby ktoś zarobił na jego postawieniu - oburza się Jerzy Rożko. - Co więcej, zakaz skrętu obowiązuje dopiero na najbliższym skrzyżowaniu z ulicą Świerkową. I co tam widzimy? Wydzielony pas jezdni i poziome oznakowanie do zawracania. Przecież to absurd! Bo skoro jest wcześniej zakaz skrętu w lewo, to logicznym powinno być, że zawrócić na tym skrzyżowaniu nie można, gdyż niemożliwe jest zawrócenie bez wykonania skrętu. Tym ciekawsze, że znaki pionowe stoją przecież wyżej w hierarchii niż poziome. Odpowiedzialny za taki miszmasz chyba nawet karty rowerowej nie widział na oczy, a co dopiero mówić o jeździe samochodem.
Jedziemy dalej, kierując się w stronę ulicy Łomżyńskiej, gdzie - jak przekonują zdenerwowani kierowcy - absurd goni absurd. Oto bowiem, jak widać na poniższym zdjęciu, ulica ta krzyżuje się z Warecką (z prawej strony). Wcześniej mamy zakaz skrętu w prawo.
- Według fachowców, którzy postawili w tym miejscu znak, zabrania się skrętu w Warecką. Zgoda, jest to ulica jednokierunkowa. Tyle że to droga gruntowa, zatem nie jest to skrzyżowanie według Kodeksu Ruchu Drogowego! Najbliższym skrzyżowaniem, którego dotyczy zakaz jest Łomżyńska - Kopernika, a tam wydzielony pas do prawoskrętu, co dodatkowo akcentuje sygnalizacja ze światłami kierunkowymi - wyjaśnia Przemysław Kownacki.
- Skoro sygnalizator jest najważniejszy, to w przypadku gdy jest wyłączony, skręcić już nie można, bo znak pionowy jest ważniejszy niż poziomy. Totalna niedorzeczność. Kierowców wprowadza się w pewien sposób w błąd - dodaje Dariusz Adamik.
Prezentujemy nagranie wideo autorstwa kierowców, którzy zwrócili się do nas w omawianej sprawie, autor - Jerzy Rożko
[vimeo 158700989 w=500 h=281]
Znaki zakazu from DzieńDobryBiałystok on Vimeo.
Wkrótce przedstawimy kolejne budzące wątpliwości oznakowania białostockich ulic.
Kamil, właśnie ten, kto zna przepisy i zwraca uwagę na znaki, ma problem z jazdą po mieście. Ten co się nie zna, jeździ na pamięć, patrzy na innych (a ci też się nie znają) i zaczyna się bałagan. Winą m.in policjantów jest to, że rowerzyści szaleją po chodnikach, że kierowcy nagminnie nie używają kierunkowskazów.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Kamil - niezalogowany
2016-03-14 18:19:35
Ten, kto się zna(dot. zakazu skrętu w "przełączkę") nie powinien mieć z tym problemu. Sporo jeżdżę po Białymstoku i jako policjant miałbym chyba najwięcej wlepionych mandatów na świecie. Raz zdażyło się nawet skręcać ze Świętokrzyskiej w Berlinga i natknąć się na zdziwionego pana w samochodzie, którego zdziwiło nie to, że jechał pod prąd a napotkany samochód, według pana, jadący pod prąd :) Pan przejechał przez wyspę dla pieszych i dalej pojechał już prawidłowo. To jedna ze śmieszniejszych sytuacji, ale nagminne łamanie wszelkich zasad już nie śmieszy a tego jest zatrważająco dużo.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Kamil, właśnie ten, kto zna przepisy i zwraca uwagę na znaki, ma problem z jazdą po mieście. Ten co się nie zna, jeździ na pamięć, patrzy na innych (a ci też się nie znają) i zaczyna się bałagan. Winą m.in policjantów jest to, że rowerzyści szaleją po chodnikach, że kierowcy nagminnie nie używają kierunkowskazów.
Ten, kto się zna(dot. zakazu skrętu w "przełączkę") nie powinien mieć z tym problemu. Sporo jeżdżę po Białymstoku i jako policjant miałbym chyba najwięcej wlepionych mandatów na świecie. Raz zdażyło się nawet skręcać ze Świętokrzyskiej w Berlinga i natknąć się na zdziwionego pana w samochodzie, którego zdziwiło nie to, że jechał pod prąd a napotkany samochód, według pana, jadący pod prąd :) Pan przejechał przez wyspę dla pieszych i dalej pojechał już prawidłowo. To jedna ze śmieszniejszych sytuacji, ale nagminne łamanie wszelkich zasad już nie śmieszy a tego jest zatrważająco dużo.