Spośród wszystkich reklamowanych dzisiaj miejsc, to wydało mi się najciekawsze. Bo oto Narodowe Czytanie "Lalki" Bolesława Prusa trafiło także pod strzechę białostockiego aresztu śledczego. Tutaj więzienne radio Out wyemitowało na żywo blisko 40 - minutowy fragment, czytany przez Ewę Jakubaszek z Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury w Białymstoku. To nowość, bo do tej pory fragmenty książek czytane były niewielkiej grupie skazanych w świetlicy oddziału. Tym razem akcja trafiła do wszystkich osadzonych.
Sobota, 5 września, tuż przed godziną 10. Przed bramą Aresztu Śledczego w Białymstoku czeka na mnie mjr Wojciech Januszewski, po chwili dochodzi kpt. Michał Zagłoba ze Służby Więziennej.
- Tylko Pan się zaanonsował z białostockich dziennikarzy - mówią. Po chwili więc wchodzimy. Przy wejściu oddaję dowód osobisty i telefon komórkowy. Zatrzymuję notes i aparat fotograficzny. Idziemy do radiowęzła.
- Większość osadzonych to skazani już prawomocnymi wyrokami, niewielu z nich jest tymczasowo aresztowanych - wyjaśniają moi przewodnicy. Nie wiedziałem.
W niewielkim pomieszczeniu - sercu więziennego radia - znajduje się jeden z prowadzących. Razem z oficerami prasowymi, wychowawcą i psychologiem w jednej osobie oraz lektorką robimy spory tłok.
- Kawy? - pyta osadzony.
- Tak, poproszę, parzoną - odpowiadam. I dodaję: - Można tu palić?
- Jasne, jesteśmy przecież w kryminale - stwierdzają obecni.
Podpytuję prowadzącego OUT o jego pracę. Robię zdjęcia, ale bez twarzy - tej nie mogę fotografować.
- W radiowęźle pracuję od ośmiu lat, jest nas pięciu, pracujemy na zmianę. Wcześniej malowałem, rysowałem, interesowałem się muzyką. I tak zostałem przy tej robocie - opowiada. I pokazuje jeszcze zdjęcia odmalowanych ścian w kąciku do spotkań więźniów z dziećmi. Są kolorowe, wyglądają jak w centrach handlowych.
- Do osób, które zajmują się więziennym radiem musimy mieć zaufanie. Nie każdy może to robić, bo to dosyć odpowiedzialna robota. Nie ma co się dziwić, w końcu głośniki znajdują się w każdej celi, nie można ich wyłączyć, a tylko wyciszyć. Musimy być pewni, że dana osoba biedy nie narobi. W tutejszym areszcie śledczym jest ponad 600 osadzonych - wyjaśnia kpt. Michał Zagłoba. - Prowadzący muszą umieć czytać i pisać, no i oczywiście mówić w miarę wyraźnie, nie dać się zjeść tremie.
Podpytuję o dzienny program OUT - u.
- Pierwsze wejście mamy o 7.30 rano. Podajemy jadłospis, jest blok muzyczny i kartka z kalendarza. Od 8 do 12 puszczamy wybrane stacje radiowe. Potem jest pół godziny na informacje o tym co na obiad, blok muzyczny i ewentualne komunikaty. Następnie do 13.15 przerwa i znowu lecą wybrane stacje radiowe. Potem jadłospis - kolacja, komunikaty, blok muzyczny. 17.30 - 19 to czas emisji programów kolejnych stacji, dalej jest przerwa, zapowiedź co będzie następnego dnia na śniadanie, komunikaty i pogadanki. Do 21 puszczane są programy polskich stacji radiowych, a koniec emisji programu jest o 21. Taki jest codzienny harmonogram - opowiada więzień.
Dochodzi godzina 10.20. Czas wejść na antenę z "Lalką". I tak jest pewne opóźnienie. Wszystko przez tę kawę i dyskusje. Ewa Jakubaszek otwiera książkę wydaną w 1963 r. Zaczyna się audycja. Nie chcemy już przeszkadzać. Wraz z Michałem Zagłobą wychodzimy ze studia...
Komentarze opinie