Reklama

Tadeusz Truskolaski ze swoją Koalicją Obywatelską jak pomoże, to nie ma przebacz i klękajcie narody

Biznesy padają, coraz więcej osób traci zatrudnienie, inni martwią się, czy będą mieli zatrudnienie, a błogi spokój będą mieć radni i prezydent Białegostoku pracujący w zdecydowanej większości za publiczne pieniądze. Oni utraty dochodów ani utraty pracy bać się nie muszą, więc na wszelki wypadek od nowego roku podnieśli podatki wszystkim mieszkańcom Białegostoku.

Epidemia koronawirusa dotyka wszystkich. I nie tylko w Białymstoku. Niewidzialny wróg niszczy nie tylko zdrowie i życie tysięcy ludzi, ale też przy okazji gospodarkę w całym kraju, w Europie i na świecie. Wydaje się jednak, że w tej sytuacji nie każdy potrafi zrozumieć powagę tego co się dzieje, jak i konsekwencje, które przyjdzie ponosić w zasadzie już lada moment. Choć i na chwilę obecną konsekwencje epidemii koronawirusa ponosi już wiele osób, które musiały zamknąć swoją działalność gospodarczą, które stoją przed taką decyzją i które straciły zatrudnienie – jak nie z powodu upadku firmy, to z powodu redukcji etatów.

Tego kompletnie nie rozumie w Białymstoku ani Tadeusz Truskolaski, który ponoć jest ekonomistą, nawet z tytułem profesorskim, ani radni Koalicji Obywatelskiej. W dobie kryzysu, kiedy właśnie ludzie nie osiągają dochodów, uznali za zasadne podniesienie podatków wszystkim w Białymstoku. Bo ludzi tracących zatrudnienie i działalności gospodarcze będzie przecież stać bardziej na wyższe podatki niż gdy mieli z czego płacić te podatki oraz inne opłaty.

- Znajdujemy się, podobnie jak i inni mieszkańcy polskich miast, w trudnym okresie pandemii. Ludzie są pognębieni, i psychicznie, i zdrowotnie, i finansowo. Czy na domiar tego godzi się potraktować ich dodatkowymi podatkami? Czy nie humanitarniej byłoby przełożyć te podwyżki na przyszły, pewnie lepszy, zdrowszy rok? – pytał podczas ostatniej, poniedziałkowej sesji Rady Miasta radny Zbigniew Klimaszewski.

- Ja alarmowałem od dłuższego czasu, że sprawy finansów, nie tylko Białegostoku, ale wszystkich samorządów, idą w bardzo złym kierunku. Dlatego tak wyszło, że była koniunktura gospodarcza, rząd chciał być dobry i zwolnił wszystkich z podatków do 26 roku życia, również obniżył PIT o jeden punkt procentowy, z czego się wszyscy gremialnie ucieszyli. Tylko, że nikt nie bierze pod uwagę tego, że połowa to zwolnienia na niekorzyść samorządów, że rozdano nasze wspólne, samorządowe pieniądze – mówił do radnych Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.

I po raz kolejny nie zauważył, że druga połowa z tych zwolnień nie trafiła również do budżetu państwa. Tych pieniędzy de facto więc nikt nie zabrał, bo one pozostały w rękach ludzi, którzy pracują. Odprowadzający zaś podatki muszą łożyć, czy im się podoba, czy nie, na między innymi na wynagrodzenie prezydenta Białegostoku, radnych oraz wiele innych rzeczy, o które nikt nie pyta podatników. Sam Tadeusz Truskolaski czerpie wynagrodzenie z dwóch źródeł – to jest z pensji prezydenta oraz z uczelni, na której pracuje. Ale w jednym i drugim przypadku wynagrodzenie ma płacone tylko dzięki temu, że to przedsiębiorcy wypracowują rzeczywisty dochód.

- Podwyższanie podatków w dobie pandemii jest szalenie ryzykowne. Dlatego ja osobiście będę głosował przeciwko temu projektowi uchwały – powiedział radny Henryk Dębowski.

- Uważam, że nasza prośba jest zasadna o gruntowne przeanalizowanie tego projektu uchwały i wzrostu podatku od nieruchomości – mówiła z kolei radna Alicja Biały.

Natomiast jej wypowiedź była poprzedzona wypowiedziami innych radnych z Prawa i Sprawiedliwości, którzy wnosili o to, aby projekt uchwały odesłać do wnioskodawcy, czyli w tym przypadku prezydenta Białegostoku, aby zastanowił się jeszcze raz nad tym, czy warto, albo o ile warto podwyższać podatki dla wszystkich mieszkańców Białegostoku. Bo trzeba wiedzieć, że podwyżka podatków będzie dotyczyła zarówno podatków od nieruchomości mieszkalnych, jak i tych, w których prowadzona jest działalność gospodarcza. Co szczególnie dotknie przedsiębiorców oraz osoby posiadające dodatkowe budynki na swoich posesjach oraz garaże.

Radny Marcin Moskwa z Koalicji Obywatelskiej kolejny raz wydaje się, że pomylił mównicę radnych z mównicą sejmową. Bo przemawiał do wszystkich bardziej jak do posłów niżeli radnych z Białegostoku. Ale tu kolejny raz wyszło tyle, że ambicje nie idą w parze z możliwościami. Stwierdził bowiem, że radni Koalicji Obywatelskiej poświęcili bardzo dużo czasu na analizę projektu uchwały i zaproponowanych podwyżek podatków przez prezydenta, po czym zgłosił poprawkę w ramach swojego klubu, która tylko symbolicznie obniżyła zaproponowane stawki.

Zatem w tym całym czasie gruntownych badań nowych stawek podatkowych, zabrakło tej jednej minuty czy godziny, aby ustalić wspólne stanowisko Koalicji Obywatelskiej, z której list Tadeusz Truskolaski przecież został wybrany i z którą jest związany. To klasyczna zabawa w złego i dobrego policjanta, jaka okazała się być wyłącznie grą pod publiczkę, bo dla mieszkańców Białegostoku niczego to nie zmienia. Wcześniej jednak jeszcze padło tak kuriozalne zdanie, że aż ciężko było uwierzyć, że ktoś mówi to na poważnie. A jednak Marcin Moskwa powiedział.

- Chciałem zwrócić uwagę, że budżet miasta Białegostoku, od którego prace tak naprawdę rozpoczęliśmy, nie jest budżetem Koalicji Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości, nie jest budżetem prezydenta. To jest budżet mieszkańców miasta. I wszelkie poprawki składane przez któregokolwiek radnego służą mieszkańcom miasta – takie zdania wypowiedział radny Marcin Moskwa.

Szkoda, że nikt z radnych nie zapytał, którzy to mieszkańcy chcieli podwyższania podatków od nieruchomości i do których radnych zgłosili się tacy mieszkańcy, aby zawnioskować o płacenie wyższych podatków, kiedy wszyscy tracą dochody. Bo byłoby ciekawie posłuchać o licznych głosach mieszkańców, którzy w swej masie dopominali się podwyższania podatków. Tego najprawdopodobniej jednak nigdy się nie dowiemy, tak jak nigdy nie poznani zostali mieszkańcy domagający się podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej, opłat za śmieci, jak też innych pomysłów tak ochoczo wdrażanych przez radnych Koalicji Obywatelskiej.

Warto dodać, że w innych miastach naszego regionu, radni widząc trudną sytuację gospodarczą w związku z epidemią koronawirusa, zdecydowali się na obniżenie podatków i opłat. A przecież w tych miastach też pieniądze nie spadają nikomu z nieba, podobnie jak nie zmniejszają się wydatki. Jedną z ostatnich gmin, które zdecydowały się obniżyć podatki od nieruchomości, był sąsiadujący z Białymstokiem Wasilków.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do